"Jedna jest rzecz, która naród polski kardynalnie różni od innych narodów świata: rzecz haniebna i niemoralna, która budzi w równej mierze sprzeciw estetyczny jak etyczny – jest to stosunek do dzieci" – pisał publicysta Jerzy Zagórski (tekst opublikowano na łamach "Przekroju" pod koniec marca 1946 r.). "Nie ma drugiego narodu na świecie, którego stosunek do dziecka byłby równie przykry".
Obszerny tekst Zagórskiego nosił tytuł "Najważniejsza sprawa". Niestety, rozżalenie autora nie było bezpodstawne. "Ach, gdy gruźlica wycina pokolenie najmłodszych powstańców Warszawy, gdy dzieci pod Sączem puchną z głodu, gdy dla sierocińców w krakowskim nie było latem przez długi czas przydziałów żywnościowych, nie wińcie o to ustrojów, czasów, rządów (...)" – pisał z żalem Zagórski. "W czasie gdy człowiek kształtuje się i dojrzewa – jeśli będzie się przeciwdziałało jego rozwojowi, w najlepszym razie jeśli nie zginie, to nie dokształci się i nie dojrzeje należycie".
Niestety według autora była to w naszym kraju norma: nie tylko w czasach okupacji i tuż po zakończeniu działań wojennych. Źle traktowaliśmy dzieci także wcześniej. Efekty były smutne.
"Może właśnie dlatego naród nasz jest narodem ludzi niedonoszonych, niedorozwiniętych, może dlatego w nim taki irytujący brak dojrzałości, że po prostu składa się z ludzi, o których dojrzewaniu nikt nie myślał, a jeśli myślał to fałszywie" – oceniał surowo publicysta.
Więcej na ten temat w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze