To była już późna jesień 1944 roku. Przez Zwierzyniec przetaczały się oddziały frontowe. Przy jednym z zepsutych samochodów gramolił się niemłody czerwonoarmiejec. Klął na czym świat stoi, nie mogąc przez dłuższy czas znaleźć usterki. Nie zauważył, że jego wysiłkom przypatruje się kobieta oparta na lasce. W pewnym momencie podeszła do niego, odsunęła go ramieniem, mówiąc:
– Pomogę ci. Znam się na tym.
Czerwonoarmista zaniemówił. Nieznajoma kobieta tak jak powiedziała, znalazła i naprawiła usterkę.
– A ty skąd – zapytał po rosyjsku sołdat.
– Byłam w Rosji, jestem spod Kazania – odpowiedziała kobieta.
– I ja spod Kazania – powiedział żołnierz.
– A kniazia Lubomirskiego tam pamiętają – zapytała.
– Pamiętają – odrzekł żołnierz.
– Bo ja jestem kniaziówna – rzekła niemłoda już kobieta.
Historię tę przytacza Halina Matławska, regionalistka, znawczyni dziejów Zwierzyńca. Znała hrabinę Różę Elżbietę Potocką z Lubomirskich. Hrabina udzielała jej korepetycji z języka francuskiego, kiedy po wojnie chciała pójść do drugiej klasy gimnazjum i musiała zdać egzamin z tego języka
O losach trudnych losach Roży Potockiej przeczytaj w papierowym wydaniu "Kroniki Tygodnia"
Jeśli chcesz podzielić się z nami swoją historię rodzinną napisz do autora [email protected] lub zadzwoń (84) 62 70 011
Napisz komentarz
Komentarze