Pani Gorgonowa, średniego wzrostu, przystojna, zgrabna i wymowna pojawiła się w Turobinie w początkach okupacji niemieckiej i zamieszkała u p. Piotra Puchali (...) – czytamy w liście, który został napisany do "Kuriera Lubelskiego" przez niejakiego M. Sławka z Turobina (został on opublikowany w 1977 r. na łamach "Kameny" w tekście Mirosława Dereckiego). "Trudniła się przeważnie handlem (...), kupowała masło, jajka, bimber i kiełbasy (...). Z tym ładunkiem często szła do Turobina 4 km drogi, w jednej ręce jedna walizka, w drugiej – druga walizka, a na głowie pełen kosz jajek. Ludzie podziwiali jej zdolność i siłę".
Tam byłem, wódkę piłem
Mężczyzna o nazwisku Sławek w swoim liście wspominał, iż Rita woziła kupiony u okolicznych rolników towar do Lublina. Jeździła tam furmanką. Przywiezione jajka, bimber i kiełbasę sprzedawała ponoć ze sporym zyskiem. Nie tylko w handlu jej się wówczas powodziło. W Turobinie poznała mężczyznę, który się w niej zakochał. Był znacznie od niej starszy. "W biurze w Turobinie pracował jakiś to profesor Kański i z tym profesorem zapoznała się p. Gorgonowa i wyszła za niego za mąż" – czytamy dalej w owym liście do redakcji. "Ślub brali w kościele narodowym w Gródkach, gmina Turobin. Ciche przyjęcie weselne odbyło się u Puchali, na tym przyjęciu i ja byłem, wódkę piłem, życząc nowej parze sto lat".
Podobno kobieta zaczęła w tym czasie używać imienia Emilia. Dotychczas nie udało się jednak tych informacji potwierdzić w wiarygodnych źródłach. Ks. Henryk Mielcarz, proboszcz parafii Polsko-Katolickiej pw. św. Izydora w Gródkach (oficjalnie działała od 1929 roku), przyznaje, że długo szukał w parafialnych archiwach jakiejkolwiek wzmianki na temat tego ślubu. Bez skutku. – O tej sprawie dowiedziałem się od prof. Romana Tokarczyka (z UMCS – przyp. red.). Szukałem nazwisk: Rita Gorgon i Emilia Kańska. Niczego nie udało mi się znaleźć – zapewnia ks. Henryk Mielcarz. – Dlaczego? Być może pogłoski o pobycie tej kobiety w Turobinie są nieprawdziwe, sfabrykowane np. na użytek jakiejś redakcji. Istnieje też inna możliwość. W warunkach okupacyjnych ten ślub mógł zostać utajniony. Dzisiaj trudno to wszystko zweryfikować. Świadkowie tamtych wydarzeń niestety już nie żyją.
Więcej przeczytasz w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze