inflacja

Do niedawna codzienne zakupy nas tak nie stresowały. Były jednym z naszych obowiązków. I tyle. Teraz wyjście do sklepu oznacza liczenie każdego grosza. Bo ceny rosną dosłownie z dnia na dzień.

Rosnące ceny energii elektrycznej skłoniły Polaków do oszczędzania. Wystarczy przestrzegać kilku zasad, żeby nie obawiać się „rachunków grozy”.

Inflacja, galopujące ceny, coraz droższe gaz i energia… Jak dużym wyzwaniem stało się dla Polaków utrzymanie domu w czasach drożyzny? Takie pytanie zadał Polakom serwis interviewme.pl

Wysoka inflacja zmusza Polaków do zaciskania pasa. Jeśli chcemy zapłacić jak najmniej za zakupy, to zamiast do Lidla lub Biedronki wybierzmy się do Auchan.

Inflacja drenuje nasze portfele. Niektórzy, chcąc choć trochę zaoszczędzić, szukają promocji i kupują na zapas. I zachęcają sprzedawców do… podnoszenia cen.

Rok temu podstawowe zakupy, dzięki którym można przygotować w domu ciasto, kosztowały niespełna 25 zł. Teraz jest dużo drożej.

We wrześniu inflacja wyniosła 17,2 proc. W odczuciu większości z nas jest to dalekie od sklepowej rzeczywistości. Bo – według Polaków – ceny podstawowych zakupów galopują.

Zima wraz z ochłodzeniem przyniesie wzrost cen ogumienia. Kierowcy, którzy nie sięgną głębiej do portfela, mogą zapłacić wysoki mandat. Tak czy siak – dostaną po kieszeni.

Miasto Tomaszów Lubelski jak wiele innych samorządów boryka się z gigantycznymi podwyżkami energii i nadwyrężonym budżetem. Musi oszczędzać. Pierwszym krokiem jest obniżenie zużycia horrendalnie drogiej energii elektrycznej poprzez czasowe wygaszenie lamp i ograniczenie oświetlania ulic.

Inflacja galopuje, podobnie jak finansowe zobowiązania PiS wobec wyborców. A na to potrzeba pieniędzy. Coraz większych. Trwa więc szukanie oszczędności, m.in. w 500 plus. Rząd nie wyklucza wprowadzenia progów dochodowych.

GUS podał najnowsze dane o inflacji. Jest najwyższa od 1997 roku. W sklepach będzie jeszcze drożej.

Ile trzeba zarabiać, żeby żyć bez ograniczania swoich potrzeb? Na to pytanie każdy oczywiście odpowie inaczej. Ale jedno jest pewne: nasze oczekiwania rosną wraz z rosnącą inflacją.

Przed nami Wszystkich Świętych. Czekają nas związane z tym wydatki m.in. na znicze. Wielu z nas już przerażeniem liczy, o ile lżejsze będą ich kieszenie. Bo że ceny zniczy będą wyższe, nikt nie ma złudzeń. Pytanie brzmi: o ile.

Wielu z nas już dziś musi zastanawiać się nad zakupem karmy gorszej jakości dla naszego pupila. Wszystkiemu winna jest rekordowa inflacja, która winduje ceny.

Rekordowe ceny paliw ograniczają korzystanie z własnego auta do minimum. Niestety razem ze wzrostem popularności transportu publicznego rośnie też dług nieuczciwych pasażerów.