Strajk rozpoczął się w poniedziałek, zaledwie dwa dni przed egzaminami gimnazjalnymi i kilka dni przed egzaminami ósmoklasistów. W kłopocie są rodzice uczniów, bo część szkół i przedszkoli nie zapewnia opieki nad ich pociechami. Wprawdzie dyrektorzy mają jak to określono "na bieżąco" informować o rozwoju sytuacji, ale jest to małe pocieszenie. Rodzice uczniów są całą sytuacją rozżaleni, zdenerwowani.
– Mój syn, ósmoklasista ma dzisiaj wolne. Szkoła informowała o tym wcześniej na e-dzienniku, a uczniowie dodatkowo przez dyrekcję. Jest na tyle duży, że sobie radzi. Został w domu, ale egzamin ósmoklasisty ma w następny poniedziałek! Uczy się w domu sam. Córka ma natomiast maturę w maju i też nie wiemy co będzie. To jakaś katastrofa – martwiła się w poniedziałek (8 kwietnia) jedna z zamojskich mam.
– Mnie interesuje jak program szkolny będzie realizowany? Przecież to wszystko odbije na dzieciach. Przede wszystkim na nich – podkreśla inny rodzic, z którym rozmawialiśmy.
Propozycje związków
Na początku związkowcy domagali się podwyżki pensji nauczycielskich o 1 tys. zł. Teraz chodzi o 30-procentowe podwyżki nauczycielskiego wynagrodzenia, rozłożone na dwie tury. NSZZ "Solidarność" domagała się m.in. podwyżki wynagrodzeń w wysokości 15 proc. od stycznia 2019 r. Rząd zaproponował podwyżkę nauczycielskich płac, która w tym roku miałaby wynieść w sumie 15 proc. Ponadto nauczyciele mogliby liczyć na skrócenie stażu zawodowego oraz m.in. zmiany w systemie oceniania. To nie wszystko. W piątek (5 kwietnia) rząd przedstawił tzw. nowy kontrakt społeczny. Chodzi m.in. o zwiększenie pensum, czyli czasu, jaki nauczyciele spędzają tygodniowo podczas szkolnych zajęć. W przypadku zwiększenia godzin pracy do 22 godzin nauczyciele dyplomowani dostawali pensje w wysokości: w 2020 r. – 6128 zł, w 2021 r. – 6653 zł, a już w 2023 r. – 7704 zł. W wersji pracy 24-godzinnej byłoby to podobno w 2023 r. aż 8100 zł. – Takie wyliczenia są nierealne, podaje się chyba tylko na to, żeby wkurzyć ludzi zarabiających mniej – mówi jeden z zamojskich nauczycieli.
Rząd oszacował, że zmiany mogłyby zostać wprowadzone bez zwolnień w szkołach. Rozmowy pomiędzy związkami zawodowymi i rządem były prowadzone w warszawskim Centrum Dialogu Społecznego. Ostatnia ich tura odbyła się w niedzielę (7 kwietnia), na kilkanaście godzin przed zaplanowanym strajkiem.
Tylko związkowcy z NSZZ "Solidarność" byli tą turą negocjacji usatysfakcjonowani. Ryszard Proksa, szef sekcji krajowej związku, zapowiedział, iż pogotowie strajkowe zostanie odwołane. Inne związki biorące udział w rozmowach – Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych – podjęły decyzję, że strajkują.
Jak wyglądała w poniedziałek sytuacja w szkołach naszego regionu? O tym piszemy w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze