Kiedyś natknąłem się na informacje, że jeszcze przed II wojną światową w miejscu, gdzie dzisiaj istnieje ul. Bołtucia także była uliczka. Była ona wąska, piaszczysta i niebrukowana. Zatem ta ulica jest raczej znacznie starsza niż to się czasami podaje – mówi ks. Witold Charkiewicz, proboszcz parafii prawosławnej. – W sąsiedztwie cmentarza stały kiedyś przy niej małe, drewniane domy. Takie obecnie można jeszcze zobaczyć przy sąsiednich ulicach.
Cmentarz rosyjskiego garnizonu
Historia tej części miasta związana jest z całymi dziejami XIX-wiecznego Zamościa. To był dla miasta przełomowy czas. Likwidacja zamojskiej twierdzy rozpoczęła się w 1866 r. na podstawie carskiego postanowienia. Wysadzono w powietrze część kurtyn, czyli murów między bastionami, oraz zrzucono wały do fosy. Już w 1868 r. wytyczono tam nowe ulice, np. od strony placu Stefanidesa czy placu Wolności. Jednak owe mury Rosjanie wysadzali niedbale. Część tzw. dzieł fortecznych, "oskarpowania" oraz nadszańce, bramy, poterny (furty miejskie, obok bram) i kazamaty nie zostały praktycznie naruszone. Stały się one wówczas obiektami wolnostojącymi bez znaczenia obronnego. Z czasem także tzw. ziemne dzieła uległy stopniowej niwelacji. Powody były prozaiczne. Do fos południowych zaczęto np. zwozić śmieci i gruz z okolicy.
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze