Zacznę wesoło, czyli od jednego z memów o tym, że polskie kluby piłkarskie przewidziały zagrożenie już o wiele wcześniej i solidarnie... zrezygnowały z gry w europejskich pucharach już pod koniec sierpnia. Żeby broń Boże nie musieć grać we Włoszech, Francji czy Wielkiej Brytanii. Jeżeli wierzyć informacjom, to ta ostatnia przyjęła niespotykaną strategię walki z koronawirusem, polegającą na pogodzeniu się z faktem, że zarazi on 60% społeczeństwa. No cóż, co kraj to obyczaj.
Bez względu na podejście, musimy się liczyć z bardzo małym prawdopodobieństwem dokończenia rozgrywek ligowych w tegorocznym sezonie. Bez względu na dyscyplinę sportową. Koronawirus kiedyś przejdzie do historii, ale świat się zmieni. Sport również. Nie ma klubu, który na własnej skórze nie odczuje jego skutków. Jak zawsze w sytuacjach zagrożenia, mamy więc sprawdzian z ludzkiej solidarności. A naprzeciwko twarde prawa rynku. Nie sposób dzisiaj przewidzieć, jaki będzie efekt zderzenia tych dwóch wartości. Scenariuszy jest wiele. Wariantów jeszcze więcej. Mam tylko nadzieję, że nie widzieliśmy już wszystkich meczów Hetmana i Padwy w sezonie 2019/2020. Z drugiej strony, chciałoby się zobaczyć za kilka miesięcy wszystkich bliskich, przyjaciół i znajomych.
Napisz komentarz
Komentarze