felieton

Już tylko dni dzielą nas od rozpoczęcia kalendarzowej wiosny, bo ta – jak wiadomo – przychodzi wraz z pierwszym gwizdkiem. A w sobotę Hetman powinien wybiec na boisko (sztuczne?) przeciwko Wiązownicy.

Redaktor naczelny KT Robert Horbaczewski odbiera ostatnio telefony ze skargami na swoich dziennikarzy sportowych.

Roztocze pozostało jedynym w „najciekawszej lidze świata” zespołem, który ma na swoim koncie komplet zwycięstw. Zespół prowadzony przez trenera Jacka Szczyrbę gra nieźle, choć – mimo pokaźnej liczby zdobytych bramek – dosyć nieskutecznie.

Koń jaki jest, każdy widzi. Transfer Bartosza Kapustki do mistrza Polski okrzyknięty został prawdziwą bombą.

Legia Warszawa mogłaby zostać mistrzem Polski bez wychodzenia na boisko. Wystarczy tylko przyjąć kryteria, jakie zastosował Lubelski Związek Piłki Nożnej wobec zespołów, które zajęły trzecie lokaty w klasie okręgowej bialskopodlaskiej, chełmskiej, lubelskiej i zamojskiej.

Na razie ruszył sezon sparingowy, ale dobre przecież i to. Wkrótce przyjdzie czas na Puchar Starostów, czyli wstęp do walki o miejsce na... Stadionie Narodowym. No właśnie, oby w kolejnej edycji turnieju tysiąca drużyn wszystko wróciło już na swoje miejsce.

Lubelski ZPN to ostatnio najbardziej rozpoznawalna piłkarska organizacja sportowa w Polsce. Nie wiadomo jednak, czy jest to powód do składania gratulacji.

Oprócz białoruskiej grają już również inne znakomite ligi w Europie. A tylko dotknąć, jak do tego grona dołączy kolejna perełka, czyli tzw. Ekstraklasa. Przepłacana i mająca tyle wspólnego z piłkarską jakością, co "Czterej pancerni i pies" z prawdą historyczną. Ale nasza i swojska!

PZPN wyraźnie się pośpieszył. Z decyzją o odwołaniu amatorskiego grania w piłkę można było spokojnie poczekać jeszcze ze dwa tygodnie. To samo tyczy się lig młodzieżowych.

Białoruś ciągle gra w piłkę, a Aleksander Łukaszenka, choć w żadną pandemię nie wierzy, to profilaktycznie nakazuje produkować więcej kaszy gryczanej. Można się śmiać, ale jednocześnie warto przypomnieć sobie, co dwa tygodnie temu działo się u nas z mąką i drożdżami... Jak wiadomo, te ostatnie mają jednak wiele ogólnospożywczych zastosowań, a Polacy to nacja zaradna.

Epidemia trwa i końca nie widać. Co ekspert, to inne przypuszczenia. Na tym samym portalu czytam, że zaraza pójdzie precz na początku maja i... wiosną przyszłego roku. Podobnie jest z wieloma kwestiami, jak choćby z czasem utrzymywania się koronawirusa w powietrzu czy na rozmaitych powierzchniach.

Świat nie będzie już taki sam. Bez względu na to, czy poznamy kiedykolwiek genezę koronawirusa, ile potrwa epidemia i jakie będą jej koszty. Ekonomię i gospodarkę zostawię specjalistom, bo wypada wierzyć, że takowi najlepiej się na nich znają. A co ze sportem?

Dziwnie oglądało się klasyk Juventus – Inter. Może nawet smutno. Puste trybuny, cisza hulająca między jedną kamerą a drugą. Okrzyki, które powinny tonąć w morzu rozkrzyczanych głów. Na jakiś czas pewnie tak zostanie.

Na Warszawę (ani może nawet na Lublin) pewnie nie ruszą, ale postanowili pokazać, że nie dadzą sobie... nagwizdać. Sędziowie piłkarscy z naszego województwa poszli właśnie w ślady innych grup zawodowych, które nie do końca wierzą, że żyje im się lepiej, i domagają się podwyżek.

Okręgowe Kolegium w Zamościu zorganizowało kolejny kurs. Mimo starań i nagłośnienia sprawy na zajęciach stawiło się ledwie sześcioro chętnych. Na stronie piłkarskich związków coraz częściej pojawiają się natomiast oferty pracy dla trenerów.