Na dachu domu Szymona Patkowskiego zamontowano panele fotowoltaiczne. Ale nie tak, jak ustalił to z firmą instalacyjną. Po naprawach reklamacyjnych w blaszanym dachu wywiercono 35 dziur i zaczopowano je metalowymi wkrętami. „Pozostawione wkręty nie będą powodowały przecieków, mogą mieć jedynie niewłaściwe walory estetyczne” – tłumaczy specjalista ds. reklamacji w firmie fotowoltaicznej.
Czytaj także: Spacer w buszu
Szymon Patkowski w tym roku zdecydował się na montaż instalacji fotowoltaicznej na swoim domu. Prace wykonano na początku czerwca.
Czytaj także: Nie chcą przystanku pod oknami
– Zdecydowałem się po bardzo sprawnej i kompetentnej rozmowie z pracownikiem firmy fotowoltaicznej. Skutecznie mnie przekonał do zainstalowania fotowoltaiki. Niestety, po zakończeniu montażu okazało się, że wykonano go w sposób nie do przyjęcia. Na dodatek niezgodnie z ustaleniami. Przewód wysokiego napięcia (od paneli do licznika) został zainstalowany w sposób najgorszy z możliwych. Poprowadzono go w poprzek płaskiego dachu, gdzie gromadzą się duże ilości śniegu, przy wyjściu na dach nie zabezpieczono. Zabrakło osłony na przewód. Zesztukowany przewód zaklejono taśmą izolacyjną. To niedopuszczalne. Taśma szybko się zniszczy, będzie przeciekać woda. A to może powodować realne zagrożenie dla życia i zdrowia mojej rodziny. Monter stwierdził, że takie połączenie jest normą, oni tak to właśnie montują – relacjonuje Szymon Patkowski.
Więcej szczegółów w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze