W marszu milczenia, który przeszedł ulicami Zamościa 3 marca, wzięło udział blisko 1000 osób. Młodzi, starsi, dzieci szli w zamyśleniu. Mieli ze sobą transparenty z hasłami “Stop przemocy”, plakaty autorstwa Łukasza Zwolana z imieniem Eryk, niektórzy wzięli białe róże i znicze.
Nie chcemy przemocy!
Marsz był manifestacją.
Chcemy, żeby to był taki symbol, żeby pokazać, że nie zgadzamy się na przemoc, ale też na ludzką znieczulicę. Nikt nie zwrócił uwagi na to, że jest bity młody chłopak, nikt jakoś szczególnie nie zareagował. Nawet jeżeli zostały wezwane jakieś służby, to niestety doszło do tego za późno – mówiła Aleksandra Wiszniewska, opiekunka Rady Młodzieży w Ośrodku Szkolenia i Wychowania OHP w Zamościu. – Chcemy uniknąć napędzania kolejnej przemocy, nie chcemy, żeby przemoc napędzała przemoc, więc lepiej, żebyśmy przeszli w ciszy – dodała.
Uczestnicy marszu przeszli ulicą Partyzantów, Łukasińskiego, obok "Ekonomika", w którym uczył się Eryk, po czym dotarli w okolice ul. Piłsudskiego do miejsca, gdzie Eryk skonał.
Prowadziła ich matka chłopaka. Ona nie mogła milczeć.
– Chciałabym, żeby ludzie widząc, jak ktoś kogoś popycha, kopie, reagowali – powiedziała Iwona Romanowska.
– Eryk był wspaniałym, energicznym, pogodnym chłopcem. Myślał o studiach, jeździł na rolkach, chodził na siłownię. Nie palił, nie nadużywał alkoholu, nieźle się uczył. Krzywdy nigdy nikomu nie zrobił, był pomocny – wspominała syna.
Wciąż trudno w to uwierzyć
To niesprawiedliwe, co się stało. Chodziłem z nim do podstawówki, przyjaźniliśmy się i nie mogę się oderwać od myśli, że już go nie będzie. Niedawno byłam tam, gdzie go zamordowali. To jest tak widoczne miejsce i to jest dla mnie najbardziej szokujące. Jesteśmy tu, bo to mógł być każdy z nas. Trzeba reagować. Ktoś z nich mógł powiedzieć „stop”, mogli po prostu przestać, a oni robili to do końca – mówił pewien kilkunastolatek.
– Chcemy zaprotestować także przeciwko temu, że nikt nie zareagował. To centrum miasta, w pobliżu jest przystanek autobusowy, podejrzewam, że było dużo ludzi i nikt nie zareagował. (…) chłopak został skatowany na chodniku. To się w głowie nie mieści – podkreślał też Leszek Tabiszewski, kierownik OSiW w Zamościu OHP.
Zamość nie jest bezpieczny
Też mam dzieci, też mam wnuki i jestem tutaj, żeby był spokój. Do tej pory uważałam, że Zamość to bezpieczne miasto, ale teraz sama nie wiem co mam myśleć – usłyszeliśmy od starszej kobiety.
– Dla mnie to średnio bezpieczne miasto. Ostatnio dziwne rzeczy się tu dzieją. Giną ludzie. Są zabijani na ulicy – mówiła młodzież.
Wiele osób komentowało też zarzuty, jakie postawione zostały zatrzymanym przez Policję oraz wyrażało swoje zdanie na temat decyzji o nie postawieniu żadnych zarzutów 16-latce, która przyglądała się katowaniu swojego kolegi ze szkoły.
Do tego odniosła się również w swoich wypowiedziach matka zmarłego.
Chciałabym, żeby ci ludzie zostali ukarani adekwatnie do czynu, bo nie są to dzieci. Gdyby było to dziecko przyszłoby w pampersie. A to są ludzie dorośli, którzy są w związkach. Potrafią bić, uważam, że są świadomi – powiedziała. – Jeżeli nie udzieli pani komuś pomocy na ulicy, to jest pani karana. A tutaj? No jak [można] być obok, widzieć, nie wiem, może nagrywała, może nie nagrywała, ale na pewno brała w tym udział dziewczyna, no i co? Nie pomogła temu chłopakowi, który konał zakrwawiony. Jakim trzeba być zwyrodnialcem? – mówiła Iwona Romanowska.
17-latek aresztowany
Przypomnijmy, że w piątek 3 marca zamojski sąd zdecydował o tymczasowym aresztowaniu 17-latka podejrzanego o zabójstwo 16-latka. Śledczy na podstawie przesłuchań świadków i innych materiałów dowodowych uznał, że to on zadał cios, który doprowadził do śmierci Eryka. 17-latek usłyszał zarzuty zabójstwa i udziału w pobiciu. Przyznał się jedynie do zarzutu udziału w bójce. Będzie traktowany jako młodociany sprawca, dlatego grozi mu nie dożywocie, ale maksymalnie kara 25 lat pozbawienia wolności.
Dwóm 16-latkom przedstawiono zarzut udziału w pobiciu. Na trzy miesiące trafili do Schroniska dla nieletnich.