Na mecz do Międzyrzecza Podlaskiego Tomasovia pojechała w osłabionym składzie. Z różnych powodów zagrać nie mogli Patryk Słotwiński, Damian Szuta, Arkadiusz Smoła, Patryk Krosman, Michał Wojtowicz i Przemysław Orzechowski. – Na ławce rezerwowych mieliśmy – włącznie ze mną – zaledwie trzech zawodników – mówi Ireneusz Baran, II trener i piłkarz Tomasovii.
I choć spotkanie zespołu z Tomaszowa Lubelskiego z miejscowym Huraganem było „o czapkę gruszek”, to jednak podopieczni trenera Bohdana Bławackiego chcieli koniecznie wygrać. I cel osiągnęli. Pokonali gospodarzy 2:0 (1:0). – W pierwszym meczu, w Tomaszowie Lubelskim przegraliśmy z Huraganem, dlatego zależało nam na tym, by zrewanżować się tej drużynie. Ponadto chcieliśmy sprawić trenerowi Bławackiemu prezent urodzinowy w postaci trzech punktów. W środę nasz szkoleniowiec skończył 60 lat – tłumaczy Ireneusz Baran.
Pierwszą bramkę dla Tomasovii zdobył Oskar Białek, drugą – Maciej Żerucha. – Bardzo dobrze zagraliśmy w tym meczu. Strzeliliśmy dwa gole, a mieliśmy jeszcze sporo okazji do podwyższenia prowadzenia. Nieźle na lewej obronie spisywał się Bartek Pleskacz, równie dobrze na skrzydłach grali Żerucha i Lis. Pod naszą bramką groźnie się zrobiło może ze dwa razy. Byliśmy lepsi niż rywale. Dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce. Mieliśmy pełną kontrolę nad tym, co się dzieje na boisku – komentuje Ireneusz Baran.
Huragan Międzyrzec Podl. – Tomasovia 0:2 (0:1)
Gole: 0:1 Białek 26, 0:2 Żerucha 76.
Tomasovia: Dehtiar – Przytuła, Piatnoczka, K. Błajda, Pleskacz – Żerucha (85 Baran), Popko, Awdiejew, Ostrowski, Lis (78 M. Błajda) – Białek (63 Lasota); trener Bławacki.
Żółte kartki: Popko, Piatnoczka (Tomasovia). Sędziował: Siatka (Chełm).
Napisz komentarz
Komentarze