Zamojska drużyna występuje w Superlidze już czwarty sezon, ale do wtorku ani razu nie pokonała rywala z Jarosławia w najwyższej w kraju klasie rozgrywkowej. Teraz Oxynet uchodził za jeszcze większego faworyta w starciu z Akademią Zamojską, a wielu uważa, że team z Jarosławia włączy się nawet do walki o mistrzostwo Superligi.
Początek meczu na Podkarpaciu nie zwiastował sukcesu przyjezdnych. W pierwszym pojedynku faworyzowany Portugalczyk Quadri Akinade Aruna pokonał 3:1 „naszego” Japończyka Shodai Sakane. W drugiej potyczce Chorwat Andrej Gacina także 3:1 ograł Piotra Chodorskiego. Na tym jednak zakończyła się dobra passa gospodarzy.
– Wiedzieliśmy, że jeśli chcemy zdobyć w Jarosławiu choćby punkt, to musimy ograć choć raz Arunę – szesnastego, a jeszcze niedawno jedenastego zawodnika w indywidualnym rankingu światowym. Musieliśmy zrobić coś niekonwencjonalnego, dlatego odważnie zaryzykowaliśmy z ustawieniem, posyłając Piotra Chodorskiego na pozycję numer jeden. Zagraliśmy va banque. Chcieliśmy od razu „strącić” Arunę, ale Japończykowi to się nie udało. Za to ogromną sensację sprawił Chodorski. Piotr lubi takie pojedynki. Jest odważny. Nigdy nie pęka. W ćwierćfinale play-off, w poprzednim sezonie, był bliski pokonania Jonathana Grotha. Przegrał z nim dwa sety, ale oba po tie-breaku, czyli 2:3. Miałem taką nadzieję, że debiut będzie dla Aruny bardzo trudny. Przyjechał do Jarosławia dzień przed meczem, a potrzebował kilku dni, żeby się w Polsce zaaklimatyzował. Upatrywałem w tym szansę dla naszych. Chciałbym jednak podkreślić, że to nie Aruna grał słabo, tylko Chodorski tak dobrze. Naprawdę, rzadko się zdarzało, żeby Polak ograł rywala tak wysoko sklasyfikowanego światowym rankingu – komentuje trener Kostrubiec.
Wcześniej nie zawiódł Jesus Cantero Juncal. Hiszpan pokonał Alana Kulczyckiego w trzech setach. – Zakładaliśmy, że Jesus poradzi sobie z Kulczyckim – przyznaje trener Kostrubiec.
Po tym, jak Chodorski sensacyjnie ograł Arunę, Shodai Sakane i Jesus Cantero Juncal przystąpili do decydującego meczu deblowego z parą Gacina – Kulczycki.
– Sakane i Jesus Cantero nigdy wcześniej nie zagrali ze sobą parze, ale byli tak pozytywnie „nakręceni”, a zarazem skoncentrowani na „swojej pracy”, że starali się nie odpuścić żadnej piłki. Wygrali 3:1, dając ostatecznie zwycięstwo naszej drużynie 3:2. To zwycięstwo było z gatunku sensacji ligowej, pokazującej, że sport to nie tylko pieniądze – liczy się taktyka, zaangażowanie i dobra atmosfera w drużynie. My to wszystko w Jarosławiu mieliśmy, dlatego dopisaliśmy sobie do ligowej tabeli kolejne bardzo cenne dla nas punkty – mówi Grzegorz Podgórski, działający w zespole Akademii Zamojskiej.
Trener Kostrubiec, zadowolony z dwóch zwycięstw na starcie sezonu, przestrzega jednak przed hurraoptymizmem.
– Nie ma co tak wcześnie się ekscytować. To dopiero początek rozgrywek. W poprzednim sezonie zespół z Torunia po pięciu kolejkach był w tabeli pierwszy, a na koniec rozgrywek spadł z Superligi. Większość zespołów ma szeroki wachlarz możliwości, jeśli chodzi o kadrę. W każdym będą rotacje w składzie. My też w kolejnych meczach zagramy w mocno „przemeblowanym” ustawieniu. Trudno zatem przewidzieć kolejne rozstrzygnięcia – twierdzi Kostrubiec.
Napisz komentarz
Komentarze