Przypominamy, 14 marca bieżącego roku opinią publiczną wstrząsnęła sprawa pobicia 18-latka z Białej Podlaskiej. Zdarzenie te było bulwersująca nie tylko ze względu na sadyzm sprawców, ale także niecichnące echa innej napaści, do którego doszło niecały miesiąc wcześniej również w województwie lubelskim. Nastolatek z Zamościa miał jednak mniej szczęścia niż bialczanin i nie przeżył ataku.
Do filmiku z pobicia 18-latka dotarli dziennikarze Słowa Podlaska, za sprawą których zajściem zainteresowała się lokalna policja. Podejrzani zostali zatrzymani kilka dni po publikacji nagrania. Okazało się, że powodem napaści miał być dług w wysokości 400 zł. Pisalismy o tym tutaj: Brutalne pobicie w Białej Podlaskiej [UWAGA DRASTYCZNE SCENY] i tutaj: Sprawcom pobicia grozi do 10 lat więzienia
Krzyki bitego poruszyły wiele osób, w tym jednego z bialskich nauczycieli sztuk walki, który zaoferował Patrykowi C. darmowe lekcje samoobrony. Nastolatek nie skorzystał z oferty. Wyjechał z kraju i nie zjawił się na żadnej z rozpraw.
Oskarżony w innym procesie
Tymczasem okazuje się, że w lipcu 2022 roku w Białej Podlaskiej Patryk C. wraz z grupą około pięciu mężczyzn miał napaść na młodego chłopaka. Oprawcy nie mieli litości – bili i kopali bezbronnego studenta, nie zważając na jego bezsprzeczny brak szans w starciu z grupą opryszków. Powód napaści miał być błahy, doprowadził jednak do poważnych i długotrwałych uszkodzeń ciała, które mogły zakończyć się nawet zgonem. Dotkliwie oberwało się też znajomemu zaatakowanego, który próbował wyprosić u oprawców litość dla kolegi. Poszkodowani, którzy na co dzień oprócz kontynuowania nauki, pracują w powszechnie szanowanym zawodzie, zdają się nie chcieć dłużej konfrontować sprawy przed sądem. Proces rozpoczął się pod koniec września i po jednej rozprawie może zakończyć się polubownie. Patryk C. nie stawił się na sali rozpraw, chociaż – jak przyznała jego matka – przebywa już na terenie Polski. Prokuratura nie znalazła przesłanek, by zarządzić zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie podejrzanego przed wymiar sprawiedliwości.
Z wolnej stopy
28 września, dzień po rozprawie dotyczącej napaści na studentów z Białej Podlaskiej, w lokalnym sądzie odbyły się kolejne przesłuchania świadków w sprawie niesławnego nagrania z brutalnym pobiciem. Miesiąc wcześniej sędzia Piotr Marczyński uchylił areszt dla oskarżonych o pobicie i dokonanie wymuszenia rozbójniczego: Ruszył proces ws. pobicia nastolatka. Sąd uchylił areszt oskarżonym
17-letni Kamil K. po blisko pół roku odsiadki mógł opuścić areszt śledczy. Krystian P. na kolejną rozprawę został ponownie doprowadzony w asyście policjantów. 20-latek wciąż przebywa w zamknięciu ze względu na inne toczące się wobec niego postępowanie. To on miał być najbardziej agresywnym z napastników i kazać „jęczeć” z bólu Patrykowi C. Na nagraniu widać jak skacze na klatkę piersiową zwijającego się na ziemi 18-latka.
Z wolnej stopy odpowiadali też Szymon Ś., który nagrywał całe zajście oraz 35-letni Adam Sz., ojczym jednego z oskarżonych. Obaj mają postawione zarzuty poplecznictwa – utrudniania postępowania karnego oraz „krycie” Kamila i Krystiana.
„To dla beki”
Szymon Ś. oskarżony jest także o użycie groźby bezprawnej wobec funkcjonariuszy bialskiej policji. 23-latek, by uniknąć zatrzymania, miał poszczuć ich swoimi psami. Na szczęście żaden z policjantów nie ucierpiał podczas spotkania z owczarkami. W czwartek, przed sądem zeznawało trzech zaatakowanych. Sytuacja zdawała się bawić Krystiana P., który zaśmiewał się ostentacyjnie zza ławy oskarżonych. Po zakończeniu każdego z przesłuchań, Szymon Ś. wstawał i prosił o zabranie głosu.
– Chciałbym przeprosić pana policjanta – mówił widocznie zmieszany.
Wprawiało to w dobry humor siedzącego obok Kamila K. Każdy z funkcjonariuszy przyjął przeprosiny.
– Najbardziej zdenerwowało mnie to, że Słowo Podlasia napisało, że »skakali mu po głowie«. Przecież w żadnym fragmencie filmu czegoś takiego nie ma – mówiła w sądzie matka Krystiana P.
Przed salą rozpraw podkreślała, że na rzeczonym nagraniu niewiele widać, a Patrykowi C. ma być teraz wstyd, że jej syn trafił za kratki.
– On nie może dla Krystiana i dla mnie w oczy spojrzeć! – twierdziła.
Jej zdaniem, sam pokrzywdzony miał śmiać się z całego zajścia i tłumaczyć, że „to tak dla beki, to takie wkrętki”. „Młodzieńczy wybryk” – jak określiła pobicie – miał nie spowodować u Patryka C. żadnych obrażeń. Innego zdania była matka pokrzywdzonego, która – w przeciwieństwie do matki jednego z oprawców – nie była w stanie obejrzeć nagrania ze scen katowania jej dziecka.
– Miał wyszczerbione jedynki, blizny na głowie i uszkodzone żebra – wspominała spotkanie z synem po pewnym czasie od pobicia.
Nastolatek, mimo próśb, nie poszedł do lekarza i szybko po zdarzeniu wyjechał za granicę. Brak obdukcji był podkreślany przez Krystiana P. podczas drugiej z rozpraw, gdy jeden ze świadków zeznał, że doszły go słuchy, że pobity miał połamane żebra i podbite oczy. Oskarżony wraz z obrońcami chciał uznania tej wypowiedź za nic nieznaczącą plotkę.
Chciał tylko nastraszyć
Na Kamilu K., oprócz oskarżenia z art. 282 kk., ciąży zarzut posiadania substancji psychotropowych. Podczas składania wyjaśnień w śledztwie, 17-latek tłumaczył, że rzeczone 4,3 g mefedronu po prostu znalazł. W czasie, gdy doszło do pobicia, był „na ucieczce” z ośrodka wychowawczego. Miał od zawsze stwarzać problemy wychowawcze. Od wyjścia z aresztu przebywa w placówce opiekuńczej, skąd zdążył już zniknąć na kilka nocy. Motyw narkotyków wielokrotnie pojawiał się w sprawie. Nieoddany dług, za który miał „dostać” Patryk C., według niektórych przeznaczony był na czynsz za stancję lub substancje prawnie zakazane.
Tłumaczenia składane przez podejrzanych po zatrzymaniu są nie do końca spójne i się nie pokrywają. Według relacji Krystiana P., miał on pożyczyć Patrykowi C. 400 zł, z kolei zdaniem Kamila K., na pewno nie chodziło o pieniądze, ale sam już nie pamięta o co poszło. Gdy dług nie został spłacony w terminie, Krystian P. miał pójść do swojego dłużnika, którego spotkał z piwem pod blokiem. Miało go to zdenerwować, bo uznał, że Patryk C. zamiast oddać mu pieniądze, kupuje alkohol.
– Chciałem go tylko nastraszyć, a nie zrobić krzywdę – twierdził 20-latek.
Jego zdaniem, Kamil K. stał w grupie nieznanych mu ludzi i bez powodu dołączył się do bójki. Całe zajście miała nagrywać przypadkowa osoba.
„Mógłby nawet zabić”
– Kamil powiedział, że jemu nie zależy, że on mógłby nawet zabić – oznajmiła przed sądem jedna z przesłuchiwanych.
Przysłuchujący się wszystkiemu prokurator upewnił się, że te szokujące wyznanie zostało dopisane do protokołu rozprawy.
– Tak normalnie myślące dziecko nie mówi! – dodała rozemocjonowana kobieta.
W ocenie jej oraz innej osoby z bliskiego otoczenia oskarżonego 17-latka „jeżeli Kamila się nie zatrzyma, w końcu dojdzie do tragedii”.
– Chciałam zwrócić uwagę, że świadek, co do zasady, powinien zeznawać co do faktów, a nie co do własnych przemyśleń i opinii – weszła w słowo zeznającej obrończyni Krystiana P., Agnieszka Caruk.
– Ale Kamil tak powiedział – stała twardo przy swoim przesłuchiwana.
Sędzia przerwał dalsze próby przerwania wypowiedzi przez adwokat, prosząc obie panie o opanowanie emocji. Mecenas usiadła więc głęboko w krześle i wróciła do demonstracyjnego i niestosownego przeżuwania gumy w ustach.
– Życie ludzkie nie jest warte żadnych pieniędzy – dodała podniesionym tonem przesłuchiwana.
Przyznali się do winy
Podczas postępowania karnego każdy z młodocianych przyznał się do winy. Jedynie Adam Sz. nie zgodził się z oskarżeniami. W trakcie pierwszej rozprawy Krystian P. odwołał swoją zgodę, co do treści zarzutu. Jak tłumaczył obrońca oskarżonego radca prawny Tomasz Rosiński, wraz ze swoim klientem uważają, że sąd powinien zmienić kwalifikację prawną na art. 191 kk. – wymuszenie zwrotu wierzytelności. Jeżeli do zmiany by doszło, Krystianowi P. groziłaby kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności, a nie – jak do tej pory – od roku do lat 10.
Napisz komentarz
Komentarze