Z opublikowanych przez Państwową Komisję Wyborczą danych ze wszystkich 492 komisji obwodowych wynika, że na kandydata PiS zagłosowało 97 647 osób (47,61 proc.), z czego najwięcej w powiecie biłgorajskim (ponad 26,5 tys. głosów). Jerzy Chróścikowski będzie senatorem już siódmą kadencję (był senatorem w latach 1997-2001, a od 2005 r. nieprzerwanie zasiada w wyższej izbie parlamentu).
To działacz i były przewodniczący Związku NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”. Cztery lata temu w wyborach zdobył mandat, uzyskując 112 993 głosy (63,01 proc.). Chróścikowski ma 70 lat, mieszka z żoną w Białowoli (gm. Zamość), gdzie rodzinne gospodarstwo prowadzi ich syn.
O mandat senatorski w okręgu nr 19, który obejmuje powiaty biłgorajski, hrubieszowski, tomaszowski, zamojski i miasto Zamość, ubiegali się również: Marek Lipiec (Koalicja Obywatelska) – 42 042 głosów (20,50 proc.), Arkadiusz Bratkowski (KWW Zamojszczyzny) – 23 238 (11,33 proc.), Dariusz Zagdański (Konfederacja) – 18 622 (9,08 proc.), Rafał Kowalik (Bezpartyjni Samorządowcy) – 15 654 (7,63 proc.) i Marek Poznański (KW Nowa Demokracja – Tak) – 7 903 (3,85 proc.).
Przed wyborami było głośno zwłaszcza o byłym europośle PSL i byłym marszałku województwa lubelskiego Arkadiuszu Bratkowskim z Miączyna, który najpierw był typowany na kandydata opozycji na senatora w tym okręgu w ramach paktu senackiego, a gdy ostatecznie postawiono na Marka Lipca, wiceszefa PO w Zamościu, lekarza ginekologa i byłego wicedyrektora zamojskiego szpitala „papieskiego”, Bratkowski zdecydował się kandydować z własnego komitetu. Okazuje się, że ani on, ani Lipiec nie mieliby szans z Chróścikowkim, bo razem udało im się zdobyć niewiele ponad 65 tys. głosów, czyli o ponad 32 tys. mniej od zwycięzcy.
Tuż za podium znalazł się w ostatnich wyborach startujący z listy Konfederacji zamojski radny związany do niedawna z PiS Dariusz Zagdański, a za nim 37-letni radny gminy Szczebrzeszyn Rafał Kowalik z Bezpartyjnych Samorządowców. – Te 15 654 głosy to efekt działalności samorządowej i pomagania ludziom – mówi Kowalik. – Nie miałem tyle pieniędzy na kampanię co inni, ale dzięki przyjaciołom i znajomym udało mi się osiągnąć wynik lepszy, niż niejeden poseł nie z naszego regionu. Uważam to za sukces demokracji.
Napisz komentarz
Komentarze