Swoją dominację w lidze Marba potwierdziła w meczu ósmej kolejki, z Tomasovią. W Tomaszowie Lubelskim miejscowe siatkarki przegrały z faworyzowanym rywalem z woj. podkarpackiego 0:3 (20:25, 22:25, 10:25).
– Marba to zdecydowanie najlepszy zespół z naszej grupy – kompletny, stabilny, pewny siebie, wyrachowany, nie pękający w trudnych sytuacjach, nie grający na sinusoidzie, doświadczony, zbudowany z zawodniczek z przeszłością w Tauron Lidze i I lidze – mówi trener Tomasovii Stanisław Kaniewski.
Od 2019 r. zawodniczką numer jeden w Marbie jest grająca na pozycji przyjmującej Paulina Głaz (ur. 4 stycznia 1994 w Tomaszowie Lubelskim), wychowanka Tomasovii, była reprezentantka Polski, uczestniczka mistrzostw świata kadetek w Turcji w 2011 r.
– Zawodniczek o klasie zbliżonej do naszej wychowanki jest w Marbie sporo, chociażby Żabińska, Lewandowska, czy Pelczarska. Pozostałe grały wcześniej co najmniej w I lidze. Pod względem kadrowym nie możemy się równać z Marbą. My mamy w kadrze kilka zawodniczek, które jeszcze niedawno grały w zespole juniorek – tłumaczy trener Kaniewski.
Mimo personalnej przewagi Tomasovia mogła się pokusić o lepszy wynik w potyczce z liderem rozgrywek.
– W dwóch pierwszych setach wypadliśmy naprawdę dobrze. W obu byliśmy w stanie nawiązać równorzędną walkę z tak trudnym rywalem. W drugiej partii nawet wysoko wygrywaliśmy, ale nie utrzymaliśmy tego korzystnego wyniku. Trzeciego seta zdecydowanie przegraliśmy, bo nasze dziewczyny już straciły wiarę w możliwość powodzenia w tym meczu. Graliśmy zbyt emocjonalnie. Rywalki wykorzystywały każdy nasz błąd, a my tego nie potrafiliśmy – komentuje trener Kaniewski.
W meczu z Marbą nie zagrała Oliwia Błaszczyk. – Dopadły ją problemy zdrowotne tak poważne, że w tym sezonie już raczej nie wróci do gry – martwi się szkoleniowiec Tomasovii.
Największe kłopoty kadrowe tomaszowskiego zespołu nadeszły trochę później. Skutkiem chorób i kontuzji kolejnych zawodniczek była wyjazdowa porażka z Solną Wieliczka 2:3 (25:22, 19:25, 16:25, 25:19, 12:15), a także strata jednego punktu w meczu dziesiątej kolejki z AZS Uniwersytet Bielsko-Bialski. W Bielsko-Białej miejscowe przegrały z Tomasovią 2:3 (14:25, 25:19, 25:22, 28:30, 9:15). Wygrana naszych po tie-breaku była warta dwa, a nie trzy punkty.
– Doszło do tego, że na jednym z treningów miałem do dyspozycji tylko pięć spośród dwunastu zawodniczek. Gdy na początku pierwszego seta, w meczu z AZS Bielsko-Biała, po niefortunnym upadku, kontuzję kolana zgłosiła środkowa Diana Romaszko-Piwko, zostaliśmy w ośmioma zawodniczkami w składzie. Do tego dwie z nich narzekało na niedyspozycję zdrowotną. Z powodu choroby ja nie mogłem pojechać na mecz do Wieliczki. Tam drużynę prowadziła kapitan Marta Chwała – informuje Kaniewski.
W jedenastej serii gier Tomasovia zmierzy się na wyjeździe z UKS Sokół'43 AZS AWF Katowice (w sobotę, 16 grudnia). Zespół z Tomaszowa Lubelskiego zajmuje w tabeli drugie miejsce (21 punktów), a drużyna z Katowic – siódme (10 punktów).
– O to drugie miejsce będziemy zapewne walczyli z Kęczaninem, KSZO Ostrowiec i Solną. Ten sezon jest dla nas bardzo trudny, bo rywalki grają przeciwko nam bardzo ostro. Od lat Tomasovia plasuje się w czołówce ligi, dlatego nasz zespół motywuje inne do lepszej gry. Wszyscy się na nas sprężają. Paru trenerów powiedziało, że przeciwko nam ich podopieczne rozegrały najlepszy mecz w sezonie. Najważniejsze teraz dla nas jest to, byśmy w końcu wyszli z pasma kontuzji i chorób, by można było coś zrobić z zespołem na zajęciach szkoleniowych, a następnie powalczyć o komplet punktów w Katowicach – mówi Kaniewski.
Napisz komentarz
Komentarze