O świątecznych wydatkach boję się nawet myśleć... Na zakupy (dla dwóch osób – przyp. red.) wydaję ok. 30 zł dziennie. Na tyle pozwala mi domowy budżet... – opowiada pani Anna, 70-letnia emerytka z Zamościa. – Żywność kupuję w jednym z zamojskich marketów, gdzie jest trochę taniej. I zauważyłam, że siatka, którą po takich zakupach przynoszę do domu, jest coraz lżejsza. Bo za owe 30 zł mogę kupić mniej niż kilka tygodni temu! Znikły niektóre promocje np. na jajka. Droższe są także mięso, soki, jabłka, wszystko...
Poprawa sytuacji dochodowej?
Trzy miesiące temu pisaliśmy m.in. o cenach masła, które niebotycznie poszybowały w górę. Ekonomiści uważają, iż wzrost cen produktów mlecznych to efekt działania Unii Europejskiej. Bo w 2015 r. UE zniosła limity tzw. kwot mlecznych. Mleka "zrobiło się" za dużo, jego ceny spadły, a produkcja stała się nieopłacalna. Dlatego wiele hodowli krów zlikwidowano. To okazało się bardzo krótkowzroczne. Efekt?
Za 200-gramową kostkę masła trzeba zapłacić teraz nawet dwa razy więcej niż w 2016 r. W górę poszybowały także ceny pełnego mleka (średnio o 12 proc.), mleka w proszku (nawet o 30 proc.) czy np. serów. Wzrosła też cena wieprzowiny. To z kolei efekt m.in. afrykańskiego pomoru świń, który od jakiegoś czasu nęka niektóre rejony naszego kraju.
Z danych GUS wynika iż w lipcu br. za litr mleka trzeba było zapłacić 2,40 zł (rok wcześniej 2.30 zł), 1 kg sera żółtego kosztował średnio 5,1 zł (wcześniej 4,9 zł), cukier – 3,15 (przed rokiem było to 2,80 zł), schab – 17,91 (wcześniej 14,25 zł), a półkilogramowy bochenek chleba – 2,44 zł (wcześniej 2,20 zł). To nie wszystko.
Potężne ulewy, podtopienia i przymrozki w maju nawiedziły Zamojszczyznę oraz inne rejony kraju. To spowodowało nieurodzaj. Dlatego podrożały owoce oraz m.in. soki i dżemy. Więcej kosztują także niektóre warzywa (zasadzono je później, co także miało znaczenie).
Co ciekawe, mogą być też inne, dość zaskakujące powody ostatnich podwyżek.
Według części ekspertów wzrost cen produktów żywnościowych został "wywołany poprawą sytuacji dochodowej ludności" (chodzi głównie o program 500+). Jak to rozumieć? Po prostu więcej (i drożej) kupujemy, dlatego handlowcy mogą sobie pozwolić na windowanie cen.
Więcej na ten temat w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze