"Markowe" zegarki były ukryte w bagażu mężczyzny, który autokarem przekraczał polsko-ukraińską w Zosinie. Kiedy celnicy znaleźli podrabiany towar, podróżny zapewniał, że to nie jest jego własność, bo został jedynie poproszony o przewiezienie zegarków i dostarczenie ich do Warszawy. Tam miał się ktoś zgłosić po nie.
W związku z próbą przemytu na poczet grzywny Ukrainiec wpłacił 500 złotych.
Kilka dni później funkcjonariusze z Zosina zarekwirowali „markowe” torebki. Aż 28 sztuk ukryła w bagażu podręcznym 21-letnia Polka. Gdyby torebki rzeczywiście pochodziły od światowych producentów, ich wartość przekroczyłaby 160 tys. złotych. Te z bagażu podróżnej kosztowały w sumie ok. 1,2 tys. złotych.
Kobieta twierdziła, że torebki kupiła jednej z ukraińskich galerii handlowych jako prezenty dla bliskich. Zasłaniała się nieznajomością przepisów. Mówiła, że nie miała pojęcia, że to podróbki.
Dalsze postępowania w obu sprawach prowadzi zamojska komórka dochodzeniowo-śledcza Lubelskiego Urzędu Celno-Skarbowego w Białej Podlaskiej.
Napisz komentarz
Komentarze