Bili pięściami, kopali, krzyczeli o "wycinaniu Lachów", wyzywali od "polskich suk". Mowa o 8 obywatelach Ukrainy, których za znieważenie Polaków z powodu ich przynależności narodowej, a także za ich pobicie i zniszczenie samochodu, którym się poruszali, sąd skazał na kary od 6 miesięcy do roku więzienia, ale w zawieszeniu. Oskarżeni mają też zapłacić grzywny oraz zadośćuczynienie ofiarom ataku.
4 lipca 2016 r. małżeństwo lubelskich dziennikarzy wraz z dwiema przedstawicielkami Wydziału Artystycznego UMCS w Lublinie podróżowało do Lwowa, aby wziąć udział w uroczystości podpisania umowy o współpracy z tamtejszą Akademią Sztuk Pięknych. Po przekroczeniu granicy w Hrebennem, podróżni natknęli się przed Rawą Ruską na blokadę urządzoną przez Ukraińców, którzy protestowali przeciw zawieszeniu przez Polskę wykonywania umowy o małym ruchu granicznym (to był tymczasowy środek bezpieczeństwa podjęty w związku z odbywającym się wówczas w Warszawie szczytem NATO – przyp. red.).
Tłuszcza napiera
Jak ustalono w toku śledztwa, grupa Ukraińców nie chciała przepuścić peugeota, którym podróżowali Polacy. Obiecywali, że zrobią to za godzinę, a może wcale. Z czasem wokół samochodu zbierało się coraz więcej agresywnych uczestników blokady. Według prokuratury, grozili i obrażali podróżnych.
W pewnej chwili Ukraińcy zdecydowali się przepuścić samochód, w których podróżowały dzieci. Kierowca peugeota zjechał więc na bok, aby zrobić mu miejsce. Ukraińcy uznali to za próbę ucieczki. Zaczęli demolować auto, kopiąc i uderzając w pojazd różnymi przedmiotami, wyrywając z niego różne elementy, m.in. wycieraczki, klamki i lusterka boczne, tłukąc szyby, wyginając drzwi, wgniatając maskę i dach i przecinając opony. Towarzyszyły temu groźby związane z "mordowaniem Lachów".
Więcej przeczytasz w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze