Adaś i Robert opowiadali o swojej wieloletniej pracy (i współpracy), dziejach szacownych zamojskich familii oraz zdjęciach, które – jak tłumaczyli - zawsze należy „przelewać” na papier (czyli ich formę cyfrową zamieniać na papierową). Tylko wtedy jest szansa, że przetrwają ona dla przyszłych pokoleń i staną się dla nich ważną pamiątką.
– Dzieje zamojskich rodzin uczą także tego, że bardzo trudnej, polskiej historii nie należy postrzegać w sposób czarno-biały. Bo ma ona przecież wiele barw i odcieni – mówił podczas spotkania Robert Horbaczewski. – Losy i przeróżne decyzję żyjących kiedyś osób często wymykają się dzisiaj jednoznacznej ocenie. Wynikały one ze skomplikowanych uwarunkowań: po prostu trudnych czasów w których nasi przodkowie musieli żyć. Należy to przyjąć ze zrozumieniem i szacunkiem.
– Dzięki starym fotografiom można spojrzeć naszym przodkom w twarze, zobaczyć ich ubrania, przedmioty, którymi się otaczali – dodał Adam Gąsianowski. – Niestety wiele osób na starych zdjęciach jest dzisiaj anonimowych. Dlaczego? Bo papierowe zdjęcia zawsze trzeba z tyłu podpisać. Pamiętajmy o tym! Ma to ogromne znaczenie. Tylko wtedy, po latach, będzie można odtworzyć losy sfotografowanych osób. Pamięć ludzka jest przecież bardzo zawodna…
Aby to udowodnić, Adaś i Robert przygotowali w zamojskiej restauracji „Padwa” wystawę kilkudziesięciu starych zdjęć. Są one bardzo piękne, poruszające. Autorzy książki nie zamieścili jednak przy tych fotografiach żadnych opisów. Dlaczego?
– Chodziło nam o to, żebyście państwo zrozumieli jak ważną czynnością jest podpisywanie fotografii, jak istotne jest to, aby nasze fotografie nie stały się nieme – tłumaczył Robert Horbaczewski.
Promocja najnowszej książki Roberta i Adasia oraz wernisaż towarzyszącej jej ekspozycji odbyły się w patio zamojskiej restauracji „Padwa”. Przybyło tam wiele osób (okazało się, że to staromiejskie podwórko było za ciasne dla miłośników rodzinnych opowieści z Zamojszczyzny). Sympatyczni autorzy podczas spotkania podpisywali albumy (niektórzy z przybyłych kupowali po kilka egzemplarzy tej książki), opowiadali o zamojskich dziejach, pokazywali też stare zdjęcia. – To było dla mnie ważne spotkanie. Naprawdę jestem reakcją niektórych osób na naszą książkę bardzo wzruszony – mówił tuż po spotkaniu Adam Gąsianowski.
Napisz komentarz
Komentarze