Lekką przewagę przed przerwą mieli przyjezdni, ale organizowali akcje w tempie zbyt ospałym, żeby zagrozić gospodarzom. Tymczasem w 23 min Roman Stetskiv ruszył z piłką w kierunku Kamila Tomczyszyna, ale zamiast strzelać, próbował podawać do Adriana Dydyńskiego i szansę diabli wzięli. W odpowiedzi dogodną sytuację zmarnował Błażej Omański.
Losy pojedynku rozstrzygnęły się w dramatycznej końcówce. Po długim wykopie Tomasza Kozaka piłki nie opanował w porę Filip Pietrusiewicz i Adrian Dydyński w sytuacji sam na sam strzelił bramkę. Obrońca Unii zrehabilitował się kilka minut później, gdy zdaniem sędziego był faulowany w polu karnym, a z jedenastu metrów trafił Mariusz Podgórski. Tyle tylko, że zdaniem miejscowych o żadnym karnym nie mogło być mowy.
– Szczerze mówiąc, to do teraz nie wiemy, za co była ta jedenastka – kwadrans po meczu trener Siergiej Sawczuk ciągle jeszcze nie mógł się nadziwić decyzji sędziego. – Część chłopaków mówi, że może jakaś ręka, bo żadnego faulu nie było.
Piłkę meczową miał na nodze Jewgienij Grui. Napastnik Unii znalazł się przed Tomaszem Kozakiem, ale próba lobowania okazała się nieskuteczna.
Olimpiakos Tarnogród – Unia Hrubieszów 1:1 (0:0)
Bramki: Dydyński 84 – Podgórski 89 (z karnego).
Olimpiakos: Kozak – Bielesz, Tatara, Obszański, Gałka – Gancarz (80 Kuczma), Klecha, Karpik (75 Podpora), Dydyński, Chamot – Stetskiv.
Unia: Tomczyszyn – Pietrusiewicz, Baran, Alokhin, Kazan – Omański (60 Garbacz), Wiejak, Podgórski, Kamiński, Grui – M. Oleszczuk.
Sędziował: Kacper Gil.
Cały artykuł przeczytasz w wydaniu papierowym i e-wydaniu.
Napisz komentarz
Komentarze