Jan Szkamruk, dziadek Henryka, był gawędziarzem. Odpalał skręta z tabaki i opowiadał jak służył w carskim wojsku w Woroneżu. Przytaczał anegdoty, opowiadał o strachach. I o tym, jak z carską orkiestrą wojskową grał w cyrku. W jego domu w Zabytowie zawsze było tłoczno.
Do dziadka przychodziło wielu chłopów, bo dziadek potrafił naostrzyć brzytwę. Schodzili się, gadali, wspominali. Co na wsi po wojnie można było wieczorami robić? Jako dziecko przysłuchiwałem się tym rozmowom – mówi Henryk Szkamruk, wnuk Jana.
Dziadek Jan fachowo ostrzył brzytwę. Najpierw na kamieniu, a potem na "marmurku", aby doszlifować tzw. żądło brzytwy. Następnie pociągał brzytwę po znoszonym pasku skórzanym, a potem doszlifowywał na dłoni. Dobrze naostrzona brzytwa to był skarb, jeszcze do lat 60.
Jan Szkamruk (ur. 1888-1970) jako młody chłopak został powołany do carskiej armii. Trafił do Woroneża nad Donem, miasta położonego pół tysiąca kilometrów za Moskwą. Razem z nim służyli ludzie z całego imperium rosyjskiego. Kozacy, Gruzini, Polacy, Rusini. Wspominał, że przez jakiś czas stacjonował przy granicy z Finlandią.
– Dziadek opowiadał, że grał w orkiestrze wojskowej na waltorni. Czasami grywali też w cyrku, który przejeżdżał do Woroneża, bo cyrk nie miał własnych muzyków – mówi jego wnuk.
W armii carskiej Jan służył także kiedy wybuchała I wojna światowa. Trafił na front. Brał udział w walkach. Wspominał, jak jego kolega i jakiś Austriak podczas walki wręcz jednocześnie przebili się bagnetami i skonali obok siebie. Kiedy front dotarł w okolicę jego rodzinnej wioski i uformował się nad przepływającą obok rzeką Wolicą, Jan Szkamruk którejś nocy postanowił uciec. Wiedział jak iść i jak się schować. Udało się. Dotarł do rodzinnej wsi.
– Z dziadkiem służył jego kolega z Zabytowa. On został i zginął potem podczas walk w Karpatach – opowiada pan Henryk, pokazując zdjęcie dziadka w mundurze.
Po zakończeniu wojny Jan poślubił sąsiadkę – Annę Sołowiej. Urodziła im się trójka synów. Najstarszy Bolesław (1919 r., ojciec pana Henryka) potem Wincenty i Hipolit (po II wojnie światowej wyjechali z Zabytowa). Jan uprawiał niewielki skrawek ziemi i dorabiał stolarką i bednarką. Był złotą rączką. Potrafił zrobić beczki, szafliki, półki, a nawet drewniane koło.
– Kiedyś dziadek Jan znalazł małego liska i postanowił go oswoić – wyciąga kolejne zdjęcie Henryk Szkamruk.
Napisz komentarz
Komentarze