Sąd prawomocnie oddalił zażalenie zamojskich Wołyniaków na postanowienie prokuratury o umorzeniu śledztwa w sprawie publicznego propagowania banderyzmu podczas uroczystości w Sahryniu. – To może być odebrane jako przyzwolenie na gloryfikację ludobójców nie tylko na Ukrainie, ale też w Polsce – przestrzegają przedstawiciele środowisk kresowych. Asumpt dał Trybunał Konstytucyjny.
O tej sprawie było głośno w całej Polsce. Przypomnijmy. 10 marca ub. roku Towarzystwo Ukraińskie w Lublinie zorganizowało w Sahryniu (gm. Werbkowice) uroczystości z okazji 74. rocznicy "antyukraińskich akcji na Chełmszczyźnie". Z apelem do udziału w uroczystościach "ku czci ofiar w 74. rocznicę zbrodni wojennych, których ofiarą padli obywatele Polski narodowości ukraińskiej" zwrócił się dwa dni wcześniej do polskich władz Zarząd Główny Związku Ukraińców w Polsce, który jednocześnie zaapelował do społeczeństwa polskiego o solidarność oraz "potępienie tendencyjnych publikacji i działań usprawiedliwiających masowe zbrodnie na cywilnej ludności ukraińskiej oraz przypadków profanowania i blokowania odnowienia grobów i upamiętnień ukraińskich na terenie Rzeczypospolitej".
Co można, a czego nie?
W panichidzie, czyli mszy w intencji ofiar, wzięło udział ponad 100 osób, w tym wiceminister spraw zagranicznych Ukrainy Wasyl Bodnar, ambasador Ukrainy Andrij Deszczyca, konsul generalny Ukrainy w Lublinie Wasyl Pawluk, prezes Związku Ukraińców w Polsce Petro Tyma i prezes Towarzystwa Ukraińskiego w Lublinie Grzegorz Kuprianowicz. Sama uroczystość – jak wspominał później Wiesław Huk z zamojskiego Stowarzyszenia Upamiętniania Polaków Pomordowanych na Wołyniu – przebiegła godnie, choć prawie wszystkie wystąpienia kończyły się banderowskim zawołaniem "Sława Ukrajini!", na co większość zgromadzonych odpowiadała "Herojam sława!".
Napisz komentarz
Komentarze