To, co zobaczyłem na brzegu zalewu, od strony miejscowości Nawóz, było szokujące! – opowiada 67-letni pan Marian (nazwisko do wiadomości redakcji), który także jest miłośnikiem wędkarstwa. – Wrzucono tam mnóstwo martwych ryb. Myślę, że mogło ich być w sumie nawet 1,5 tony. Nie padły one same, znam się na tym. Z całą pewnością była to pozostałość po wielkich zawodach wędkarskich, które odbywały się tutaj 1 i 2 czerwca. Co tam się stało, co to za głupota wstąpiła w ludzi?
Zupełnie tego nie rozumiem
Nieliskie zawody miały być wielkim świętem wędkarskim. Jak można przeczytać na plakatach, które wiszą jeszcze w różnych miejscach powiatu zamojskiego, ich organizatorami był zarząd koła PZW "Roztocze" oraz firma "Zebco – Europe". W zmaganiach uczestniczyły trzyosobowe drużyny wytypowane w kołach wędkarskich, zakładach pracy i w różnych organizacjach. W klasyfikacji indywidualnej o zwycięstwie decydowała m.in. największa waga złowionych ryb. W regulaminie zawodów czytamy: "Do wagi zgłaszamy ryby wszystkich gatunków występujących w zbiorniku, zgodnie z wymiarami ochronnymi zawartymi w RAPR (chodzi o wędkarski Regulamin Amatorskiego Połowu Ryb – przyp. red.) i nie objęte okresem ochronnym" – napisano tam. "Z tym, że do punktacji zaliczane będą ryby o min. długości 25 cm, o ile wymiar ochronny danego gatunku nie jest większy. Wyjątek stanowi leszcz, który zaliczany jest do punktacji bez względu na wymiar".
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze