Adam Mastaliński, kronikarz z Zamościa, widział częściową realizację tych zamierzeń na własne oczy. Był tym zdruzgotany. "Jedno szaleństwo idzie za drugim (...). Wszystko jest zwożone za druty (chodzi o obóz przejściowy w Zamościu) jak stoi, bez prawa zabrania czegokolwiek" – notował w swoim dzienniku pod koniec czerwca 1943 r. "Zwożą autami i pociągami, przeładowanymi dosłownie tak, że usiąść nie można, trzeba stać. Wagony, oczywiście towarowe, są zabite deskami tak, że ludzie nie widzą świata. Pisk i płacz dzieci, jęki i szlochanie dorosłych, wszystko tworzy rozdzierający, niesamowity widok godny "nowej" Europy".
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze