Najbardziej poszkodowani są właściciele pasiek, które znajdują się w fasolowym zagłębiu (na pograniczu gmin Mircze, Łaszczów i Tyszowce). Tam straty są największe. W czasie kwitnienia fasoli pestycydami wytruto tam od 50 do 90 procent pszczelej populacji. Nie będzie więc miodu. Pszczelarze szacują straty w dziesiątkach tysięcy złotych.
Na przełomie czerwca i lipca, w czasie kwitnienia fasoli na jej liściach i łodygach pojawił się gąsienice szkodnika. Gąsienice zaczęły składać jajeczka i się rozmnażać. Wcześniejsze opryski okazały się nieskuteczne.
- Rolnicy spanikowali...i wszystko wskazuje na to, że część z nich wykonała opryski pestycydami sprowadzonymi zza naszej wschodniej granicy, a nie wiadomo, czy skład tych pestycydów jest taki sam jak w legalnie dopuszczonych u nas do użycia. Gdy fasola zakwitła fasola, pszczoły poleciały zbierać miód. Większość nie wróciła do uli. Nawet około 90 proc. populacji pszczół lotnych zginęło. Ocalały tylko te, które pozostały w ulach – tłumaczy Grażyna Laskowska, pszczelarz z Wiszniowa.
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze