Przy płocie od północnej strony cmentarza chowałem wszystkich pobitych akowców w jednym szeregu – wyjawił grabarz w latach 80. ubiegłego wieku krewnym jednej z ofiar.
Miejsce to znajdowało się w zapadlisku schodzącym w kierunku rzeki. Ciała grzebano przeważnie wieczorami. Zazwyczaj były pozbawione odzieży, niekiedy w stanie posuniętego rozkładu, bo zwłoki niektórych partyzantów wystawiano na wiele dni na widok publiczny przed siedzibą Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Tomaszowie Lubelskim przy ulicy Lwowskiej. Po przeprowadzanym potajemnie pochówku, aby zatrzeć ślad, teren wyrównywano i plantowano. Wkrótce zarastał on chwastami.
Później w tym miejscu, w zagłębieniu, na krańcu cmentarza, urządzono śmietnisko. Ludzie znosili tam stare wieńce, znicze, szkło.
– W latach 90., w związku z pracami przy budowie nowego ogrodzenia, obszar dawnych pochówków został przysypany 3-metrową warstwą ziemi, w celu zniwelowania różnicy poziomu z pozostałą częścią cmentarza. Gdy kopano fundamenty odkrywano ludzkie czaszki – mówi Artur Piekarz, p.o. naczelnika Oddziałowego Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN w Lublinie.
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze