W jednym z bloków na osiedlu Energetyk mieszka małżeństwo K. Od trzech miesięcy z kratki wentylacyjnej w ich kuchni wydobywają się niemiłe zapachy i dziwny pył. – Mamy go w oczach, uszach, pościeli i ubraniach, osadza się na meblach – skarży się pan Marian, właściciel mieszkania, inwalida bez jednego płuca.
Kłopoty zaczęły się zaraz po kontroli gazowo-kominowej. Jesienią mieszkanie państwa K. wizytowali kominiarz i gazownik. Sprawdzali przewody wentylacyjne.
– Wszystko było w porządku. Podpisałem protokół. Następnego dnia nad ranem poczułem zimno w mieszkaniu. Z kratki wyciągowej w kuchni wiało zimne powietrze. Na dodatek ten piasek, pył, nie wiadomo co – irytuje się pan Marian.
Jak "zagorzałe koty"
Pan Marian napisał pismo do Stanisława Gila, prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej "Energetyk".
– Przyszła komisja ze spółdzielni, potem kominiarz. Miał przy sobie wiatraczek. Sprawdził i powiedział, że nie ma ciągu, dlatego nalatują smrody z komina i ten piasek. Jego zdaniem ten wyziew jest połączony z trzecim piętrem. Poszedł tam, ale nikogo nie zastał. Powiedział, że więcej nie może nic zrobić. Trzeba rozszczelnić okna. Napisał w protokole, że trzeba w nich zamontować wywietrzniki. Nasze okna się rozszczelniają, więc to działa. Ale muszą być otwarte non stop – tłumaczy pan Marian.
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze