Wielkie epidemie wielokrotnie przewalały się przez dawną Polskę i Zamojszczyznę. Była to dżuma, cholera, tufus czy bardzo groźna hiszpanka. Te straszne choroby pochłonęły setki tysięcy ofiar. Pozostawiły też trwały ślad w naszym postrzeganiu świata i całej kulturze. Na szczęście miały one również jedną wspólną cechę. Odchodziły.
W dawnej Rzeczpospolitej choroby zakaźne nazywano zarazami, morem lub powietrzem. Były to głównie szalejące epidemie dżumy, ale także tyfusu, ospy, grypy, a nawet malarii. Pojawiały się one zwykle po "chudych latach" nieurodzaju, głodu oraz podczas wojen, które powodowały m.in. migrację ludności.
Medycy robili co mogli, aby powstrzymać każdą epidemię. Kiedyś uważali, że z chorobami zakaźnymi można wygrać przez okadzanie pomieszczeń ziołami, rozpalanie ogni na rogatkach miast, modlitwy i bicie w kościelne dzwony. Ich działania dawały znikome rezultaty.
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze