Bez święcenia pokarmów, bez rezurekcji, bez spotkań w gronie rodziny... Minione święta wielkanocne były dla nas wszystkich wyjątkowe. Tylko najstarsi mieszkańcy pamiętają, że podczas wojny było jeszcze gorzej. O położeniu polskiej ludności w powiatach hrubieszowskim i tomaszowskim dowiadujemy się m.in. od komendanta hrubieszowskiego obwodu BCh Mieczysława Osieja ("Pokrzywki"): "W chwili obecnej płoną wsie polskie. W czasie pożaru ginie ludność polska od karabinów, siekier, noży, młotków oraz w płomieniach. Pożary nie ustają nawet w dzień" – czytamy w raporcie z 22 marca 1944 r.
Wielki Post
Na naszym terenie, pomimo przeprowadzonych przez polskie podziemie udanych operacji zbrojnych na twierdze ukraińskich nacjonalistów w Sahryniu i Bereściu, oddziały UPA i Ukraińskiej Samoobrony Narodowej (USN) nie zarzuciły działań. Już 11 marca 1944 r. w Oszczowie doszło do podstępnego mordu. Dokonał go oddział UPA z niezniszczonego kuszcza uhrynowskiego. Polaków i Ukraińców zaproszono do Domu Ludowego na zebranie, którego celem miało być rzekomo omówienie zasad prawidłowego współżycia obu narodowości i zapobieżenie walkom. Banderowcy pod dowództwem Iwana Sycz‑Sajenki "Jahody" okrążyli budynek, wypuścili Ukraińców, natomiast Polaków wystrzelali z karabinów maszynowych. W nocy z 12 na 13 marca pododdziały UPA‑USN ze stanic w Werbkowicach i Hostynnem napadły na Terebiniec, mordując 13 Polaków. W nocy z 14 na 15 marca policja ukraińska z Werbkowic, wspierana przez upowców, zamordowała na stacji kolejowej w Gozdowie 33 osoby, w tym 22 polskich kolejarzy.
Cały artykuł tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze