Kiedy Pani restauracja została zamknięta?
– Formalnie 14 marca, ale w praktyce dzień wcześniej. Zanim weszły w życie rządowe wytyczne, ja podjęłam taką decyzję. Ze względu na bezpieczeństwo, ale również dlatego, że odkąd w Polsce pojawił się pierwszy przypadek zakażenia koronawirusem, gości sukcesywnie ubywało. Było ich już tak niewielu, że otwieranie lokalu nie miało racji bytu.
Jakie uczucia towarzyszyły Pani w tamtym momencie?
– Strach. Jednak nie tyle przed chorobą, co przed przyszłością. Zastanawiałam się, co z nami będzie, jak będziemy funkcjonować. Zwłaszcza, że to był koniec miesiąca. Ludziom trzeba było wypłacić pensje, uregulować czynsz, pokryć wszystkie inne zobowiązania.
Cały artykuł dostępny jest tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze