Wybuch epidemii COVID-19 zmienił życie nas wszystkich o 180 stopni. Wprowadzono obostrzenia, w wyniku których zatrzymała się zdecydowana większość zakładów pracy, wstrzymano wszelkie imprezy masowe, a szkołach i uczelniach zajęcia odbywają się w sposób zdalny.
Wszyscy też musimy nosić na twarzach maseczki albo przyłbice. Duże zapotrzebowanie na nie sprawiło, że asortyment tych materiałów w sklepach i aptekach szybko się wyczerpał. Mieszkańcy Zamościa i regionu podobnie jak w innych częściach Polski przystąpili do produkcji maseczek i przyłbic w swoich domach, garażach i zakładach.
Na jedną z takich akcji prowadzoną przez grupę o nazwie Zamojskie Anioły trafił w Internecie kanclerz UPZ Jerzy Korniluk.
- Wsparłem finansowo akcję na jednej z platform crowdfundingowych i pomyślałem, że warto wesprzeć tę inicjatywę również w inny sposób. Skontaktowałem się z grupą Zamojskie Anioły. Z otrzymanej od nich pleksy wycięliśmy ponad 1300 ekranów do przyłbic. Postanowiliśmy też wykorzystać drukarki 3D, jakie posiada nasza Uczelnia do produkcji przyłbic. Udało się ich wykonać ponad 80. Służą one pracownikom Uczelni w ich codziennej pracy. Część z nich trafiła również do zamojskich medyków oraz osób, które z racji wykonywanych obowiązków często kontaktują się z innymi ludźmi jak np. pracownicy Poczty Polskiej - mówi kanclerz Jerzy Korniluk.
Wzór przyłbic został zapożyczony z modelu, jaki sprawdził się u południowych sąsiadów Polski, Czechów. Organizacją produkcji zajął się wykładowca kierunku mechanika i budowa maszyn UPZ dr hab. Jarosław Bartnicki. Wśród osób zaangażowanych w inicjatywę byli m.in. Tomasz Dudarewicz –kierownik Działu Administracyjno-Inwestycyjnego Uczelni i Paweł Karchut, specjalista z tego działu.
- Cieszę się, że moją pracą przyczyniam się do walki z koronawirusem. Produkcja przyłbic odbywała się na drukarce 3D. Długość produkcji przyłbicy uzależniona jest od dokładności i jakości wydruku. Im wyższa jest jakość, tym więcej czasu to zajmuje. Udało nam się wyprodukować elementy do złożenia 80 przyłbic - wylicza Paweł Karchut.
Epidemia niezaprzeczalnie skomplikowała życie nam wszystkim. Pokazała jednak bardzo ważną rzecz - w obliczu zagrożenia, albo czyjegoś nieszczęścia potrafimy się zjednoczyć i współdziałać nawet z zupełnie nieznanymi osobami. Jest to pomoc nie dla zysku, czy poklasku, ale po ludzku, by kogoś wesprzeć w trudnej sytuacji i pokazać, że razem damy radę przezwyciężyć każdy problem. Jak głosi przebój grupy Tilt: “Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie...”
Napisz komentarz
Komentarze