– O tym miejscu od dawna krążą dziwne legendy. Jedna z nich mówi o jakimś zamczysku, które miało tam kiedyś istnieć – opowiada Tomasz Gaudnik. – Udało mi się chyba jego pozostałości odnaleźć! Uważam to za ważne znalezisko.
Pan Tomasz od dawna interesuje się historią Szczebrzeszyna. Jest prawdziwą skarbnicą wiedzy o tym mieście (wydał na ten temat kilka publikacji, prowadzi też portal Szczebrzeszyn.info). Zapewnia jednak, że o metodach odnajdywania nowych stanowisk archeologicznych słyszał dotychczas niewiele.
Najczęściej można takie stare osady odnaleźć za pomocą badań powierzchniowych, czyli tzw. powierzchniówek. Zwykle przeprowadzane są one wiosną, gdy zieleń nie jest jeszcze bujna i nie uniemożliwia obserwacji. Archeolodzy oraz studenci wyruszają wówczas na pola i poszukują np. wyoranych z ziemi: fragmentów glinianych naczyń, przęślików, starych kafli i różnych, zabytkowych przedmiotów (a raczej, najczęściej ich fragmentów). Jeśli ich zagęszczenie jest duże, można domniemywać, że znaleziono właśnie kolejne stanowisko archeologiczne. Zatem będzie tam można za jakiś czas przeprowadzić wykopaliska archeologiczne.
Przeszukuje się także dostępne źródła archiwalne oraz przeprowadza wywiady wśród najstarszych mieszkańców danej okolicy. Często udaje się w ten sposób wiele dowiedzieć. Są pewne wskazówki, które warto wykorzystać. Gdy np. o jakimś miejscu mówi się "żale" lub "żalniki", można domniemywać, że funkcjonował tam kiedyś cmentarz lub np. istniała w tym miejscu zapomniana mogiła.
Zebrane spostrzeżenia są skrzętnie przez archeologów odnotowywane, a znaleziska zaznacza się na mapach. To nie wszystko. Istnieje także metoda zwana "archeologią zdjęć lotniczych".
Więcej na ten temat w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze