Nikt się nie spodziewał, że spokojny niedzielny wieczór zamieni się w koszmar. Około godziny 20 mieszkańcy kamienicy w Wożuczynie-Cukrowni szykowali się powoli do snu, odpoczywali przed telewizorem. Jak zawsze.
– Pani Hela, 89-letnia staruszka z poddasza przyszła do mnie i mówi, że czuje zapach spalenizny, ale nie wie skąd. Poszłam z nią na górę. Jak weszłam na strych, to zobaczyłam kłęby dymu. Zaraz wzięłam wiadro wody, chlupnęłam, a ogień we mnie. Więc wybiegłam stamtąd, zaczęłam krzyczeć do ludzi, żeby uciekali, bo się spalimy. Panią Helę musiałam sprowadzić, ona się tak kurczowo trzymała, nie chciała iść. Jak trochę zeszłyśmy, to mi uciekała i patrzyła na płomienie. Ta kobieta tyle już przeżyła, trzy razy jej się wszystko spaliło. Teraz z kamienicy wyszła bez niczego w samej koszuli nocnej – opowiada poruszona Alicja Chudyga, zarządca wspólnoty mieszkaniowej, której mieszkanie na szczęście nie spłonęło, tylko zostało zalane wodą.
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze