Wychowałem się na zamojskim Nowym Mieście. Gdy byłem dzieckiem, dorośli straszyli nas, że gdy nie będziemy grzeczni, zabierze nas hycel. Nie bardzo wiedzieliśmy nawet kto to taki, ale... brzmiało to groźnie – wspomina Damian Miechowicz, dyrektor Samodzielnej Publicznej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego w Zamościu (urodził się w 1975 r.). – Gdy miałem siedem lat przyprowadziłem do domu bezpańskiego psa, takiego skundlonego wilczurka. Mama nie była tym zachwycona. Musiałem go wypuścić, czyli trafił ponownie na ulicę.
To było wówczas normalne. Bezpańskich psów na ulicach Zamościa nigdy nie brakowało.
Więcej szczegółów tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze