Mszę św. w intencji poległych odprawił proboszcz parafii pw. Narodzenia św. Jana Chrzciciela w Rzeplinie ks. Grzegorz Hałas.
W wydarzeniu uczestniczył gospodarz miejsca wójt gminy Telatyn Dariusz Kozłowski oraz zaproszeni goście: sekretarz powiatu tomaszowskiego Dariusz Czop, wiceprzewodniczący Rady Powiatu Wiesław Cielica, radny pPowiatu Jan Kowalczyk, przewodniczący Rady GminyJarosław Romanowski, radny gminy Bartłomiej Bednarczyk, asystent Posła na Sejm RP Tomasza Zielińskiego Ewelina Galant-Woźniak, sekretarz gminy Mieczysław Szaruga wraz z pracownikami, kierownik grupy granicznej z Placówki Straży Granicznej w Chłopiatynie por. Sebastian Harbuz, Prezes Zarządu Oddziału Gminnego ZOSP RP Roman Kurnik, Jednostka OSP Posadów wraz z prezesem Franciszkiem Nadłonkiem oraz naczelnikiem Jerzym Korgą, harcerze z 19 DH Modrzewie wraz z opiekunem Henrykiem Szarugą, delegacja ze Szkoły Podstawowej w Telatynie oraz mieszkańcy Posadowa i okolicznych miejscowości. Do uczestników wydarzenia dołączył również Prezes Światowego Związku Żołnierzy AK – rejon Ulhówek Adam Hytryniewicz. W uroczystości uczestniczyły również poczty sztandarowe: Światowego Związku Żołnierzy AK – rejon Telatyn, Szkoły Podstawowej w Telatynie oraz OSP Posadów.
Po mszy św. uczestnicy udali się pod pomnik w posadowskim lesie, gdzie zapalono znicze i złożono okolicznościowe wieńce.
Fragment książki Janusza Petera ,,Tomaszowskie za okupacji” – wspomnienia Leopolda Wiśniewskiego ps. Wojnar dotyczące wydarzeń z 1944 roku a będące relacją naocznych świadków.
,,Wiosną 1944 roku działo się coraz gorzej na południowo – wschodnich rubieżach powiatu tomaszowskiego i hrubieszowskiego. Bandy UPA siały śmierć i pożogę tak, jak to niegdyś czyniła dzicz tatarska a popularne hasło ,,Śmierć Lacham” realizowali z całą dzikością. Obracali wszystko co polskie wniwecz, mordowali Polaków wszelkiego wieku i obojga płci. Uchodźcy polscy nadmiernie stłoczeni w ocalałych od wysiedlenia wioskach cierpieli głód i nędzę. Wobec tej niesłychanej zbrodniczości w obozie partyzantki polskiej podzieliły się zdania co robić dalej. Jedni twierdzili, że nie należy ich powstrzymać, lecz zawczasu ewakuować pozostałą przy życiu ludność polską poza szosę Tomaszów – Zamość i tym samym wystawić nasiedleńców niemieckich na bezpośrednie starcie się z bandami bulbowców. Inni natomiast nie chcieli wydawać na łup zbrodniarzy takiego szmatu ziemi i tyle dobra polskiego. Dowodzili, ze Ukraińców – bulbowców można powstrzymać, tylko należałoby zgrupować więcej sił na zagrożonym odcinku i przeprowadzić głębokie uderzenie na teren zajęty przez UPA. Do tych ostatnich należał por. Zenon Jachymek ps. ,,Wiktor”, dowódca oddziałów dywersyjnych w powiecie tomaszowskim. Twierdził, ze najlepszą obroną jest atak i zwrócił się o poparcie swojej koncepcji do majora Markiewicza ps. ,,Kalina”, który udzielił aprobaty na taką wyprawę. Pomoc obiecał także Wilhelm Szczepankiewicz ps. ,,Drugak” zobowiązując się przysłać do pomocy oddział leśny i potrzebną amunicję. Na kilka dni przed wyprawą ,,Wiktor” zarządził koncentrację oddziałów w Bukowcu, gdzie zwołał odprawę zainteresowanych rejonowych dowódców kompanii. Po omówieniu planu porucznik wyznaczył dowódcom odcinki frontu oraz ustalono sygnały łączności.
Niestety w nocy z 1 na 2 czerwca ,,Drugak” odwołał wyprawę z niewiadomych przyczyn i zawiadomił ,,Wiktora” że Kompania Leśna nie przybędzie. Oddziały wschodnie stały już na pozycjach i na odwołanie było już za późno. ,,Wiktor” postanowił uderzyć sam. Cztery kolumny partyzantów wyruszyły nocą na wschód i południe. O świcie na umówiony znak las zajęła kompania ,,Lemiesza”, było to również hasło do rozpoczęcia działań na całym froncie. Oddziały ,,Korczaka” otoczyły Posadów. Rozpoczęła się walka a ludność ukraińska zaczęła uciekać. Oddziały ukraińskie umiejscowione przy drodze do Rzeplina broniły się zaciekle, gdy pożar ogarnął wioskę wszelki opór esesowców ustał. ,,Korczak” uderzył na las zwany ,,Zapustem” leżący między Posadowem a Rzeplinem. Oddziały ,,Wiktora” zaatakowały pod Rzeczycą i Ulhówkiem. Zacięta bitwa od początku była trudna dla oddziałów polskich aczkolwiek Polacy zarówno atakowali jak i bronili się bardzo dzielnie. Inne grupy Wiktorowców walczyły w Żernikach i Podlodowie, wykańczając coraz słabsze jednostki ukraińskie. Nadszedł dzień a walki nie ustawały. Miejscowości płonęły. Z Zamościa nadleciały samoloty niemieckie, nie mogąc jednak rozeznać gdzie kto walczy odleciały. Kompania ,,Lemiesza” walczyła na przedpolu Ulhówka czekając na zajęcie Rzeplina, co miało być hasłem do natarcia ze wszystkich stron na Ulhówek. Oddziały polskie mimo tego że walczyły dzielnie, nie miały jednak szans z Ukraińcami ulokowanymi w tamtejszych dziwnie szerokich glinianych kominach, skąd niemiłosiernie ostrzeliwali podrywających się do natarcia partyzantów. Podobnie było w Rzeplinie. Na całym froncie wytworzyła się sytuacja, że największe wysiłki ponosiły oddziały ,,Wiktora” pod Rzeczycą i Ulhówkiem i kompania mjra Jana Sierleczki ps. ,,Szarfa” pod Rzeplinem. Około południa było już wiadomo, ze całą wyprawa się nie powiodła. Bulbowcy, ochłonąwszy z pierwszego wrażenia zaczęli naciskać ze wszystkich stron coraz potężniej wspierani przez napływające posiłki z dalszych wiosek. Poszczególni dowódcy nie myśleli już o kontunuowaniu natarcia, lecz o szczęśliwym wycofywaniu. A to było już nie lada sztuką, gdyż Ukraińcy atakowali z niesamowitą zawziętością. Zginęło wielu polskich partyzantów, wielu zostało ciężko rannych. Żniwo śmierci było bardzo wielkie, a co gorsza śmierć czyhała także podczas odwrotu oddziałów polskich. Plutony kierując się instynktem, wykorzystywały teren w celu obrony i zarazem powstrzymywania ile można pochodu napierającego wroga.
Poległych Wiktorowców grzebali bulbowcy we wspólnym grobie na polu pod Rzeczycą. Między innymi zostali tam pochowani: Zygmunt Guzowski ,,Wilga”, Stanisław Nawrocki ,,Szczypiór”, Hipolit Kurzępa ,,Sęp”, Stanisłąw Bałabuch ,,Smutny” i Bogdan Guttner ,,Bohun”.
Cześć i chwała Bohaterom!!!
Napisz komentarz
Komentarze