Do tego ostatniego zdarzenia doszło w nocy z 28 na 29 marca. Budynek został ostrzelany najprawdopodobniej z granatnika. Pocisk trafił w ostatnie piętro, tuż nad częścią mieszkalną placówki, gdzie znajdował się jej pracownik. Zostawił w ścianie duży otwór. – Gdyby trafił 20 centymetrów niżej, byłaby tragedia – oświadczył Krzysztof Sawicki, konsul RP w Łucku.
Budynek został uszkodzony, ale na szczęście nikt nie ucierpiał. Według lokalnych mediów eksplozja była tak głośna, że słychać ją było w promieniu kilku kilometrów. Na miejsce zdarzenia przybyła policja i śledczy Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Sprawców na razie nie wykryto, zaś strona ukraińska od początku wykazuje, że za tym czynem stoją służby rosyjskie, którym zależy na pogorszeniu stosunków między Polską i Ukrainą.
Sprawcy nieznani
Wypada przypomnieć, że w ciągu ostatnich dwóch miesięcy doszło do 7 dewastacji polskich pomników i miejsc pamięci na Ukrainie. W Hucie Pieniackiej k. Lwowa monument upamiętniający ponad 1 000 Polaków zamordowanych przez nacjonalistów ukraińskich dwa razy był profanowany.W styczniu nieznani sprawcy wysadzili krzyż w powietrze, a tablice z nazwiskami zabitych pomalowano w barwach flag Ukrainy i ukraińskich nacjonalistów, dołączając runy SS. W połowie marca, a więc niedługo po odnowieniu pomnika, na krzyżu namalowano swastykę i herb Ukrainy (tryzub), a na tablicach pojawiły się napisy" "Śmierć Lachom" i "Precz z Ukrainy". W tym samym czasie zniszczono też pomnik polskich ofiar zbrodni w Podkamieniu oraz pomnik profesorów lwowskich. W obu miejscach pojawił się napis "Śmierć Lachom". Wcześniej zdewastowano polski cmentarz wojenny w Bykowni pod Kijowem oraz obrzucono farbą polski konsulat we Lwowie.
Wszystkie incydenty potępił m.in. minister spraw zagranicznych Ukrainy Pawło Klimkin. Sprawców za każdym razem nie udało się wykryć. Za każdym też razem strona ukraińska wskazywała, że to rosyjska prowokacja.
Jarosław Świderek ze Stowarzyszenia Upamiętniania Polaków Pomordowanych na Wołyniu z siedzibą w Zamościu nie wie, kto za tymi haniebnymi czynami naprawdę stoi, ale przypomina, że od niemal 10 lat nie tylko nacjonaliści, ale też władze samorządowe w okręgu lwowskim wielokrotnie wzywały do rozbiórki pomnika w Hucie Pieniackiej, a gdy w 2009 r. odbywały się tam uroczystości z udziałem prezydentów Lecha Kaczyńskiego i Wiktora Juszczenki, to zakłócali je przedstawiciele i zwolennicy ugrupowania Swoboda.
Na górze Żbyr
– Około 5 km od pomnika w Hucie Pieniackiej pod wioską Jaseniw na górze Żbyr znajduje się mauzoleum SS-Galizien, gdzie kilka razy w roku odbywają się uroczystości ku czci tej zbrodniczej organizacji i podobno tam również padały deklaracje, że pomnik trzeba zniszczyć – zwraca uwagę Jarosław Świderek. – Trudno uwierzyć, że w żadnej z tych sytuacji stronie ukraińskiej nie udało się ustalić sprawców. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy wykazuje w ostatnim czasie wielką aktywność w kierunku zakazywania wjazdu na teren państwa ukraińskiego Polakom, którzy są czynnie zaangażowani w upamiętnienia ofiar ludobójstwa band OUN-UPA (chodzi np. o zakaz wjazdu dla prezydenta Przemyśla Roberta Chomy – przyp. red.). Dlaczego więc ta sama SBU nic nie potrafi zrobić w kwestii dewastacji polskich pomników? A może mają sprawców, tylko że nie mogą ich ujawnić, ponieważ cała koncepcja tzw. prowokacji strony trzeciej legnie w gruzach?
Napisz komentarz
Komentarze