Sprawa cmentarza w Łaszczowie ciągnie się od dwóch lat i choć brzmi to dość paskudnie, to jak ulał pasuje tu powiedzenie, że stała się kością niezgody, bo poróżniła społeczeństwo miasteczka i tamtejszych radnych. Przy okazji została, rzec można, inwestycją strategiczną.
Zaczęło się od tego, że proboszcz parafii rzymskokatolickiej pw. św. Piotra i Pawła poinformował Urząd Miasta Łaszczów, że na cmentarzu parafialnych kończą się miejsca grzebalne i poprosił, aby gmina w ramach zadań własnych założyła cmentarz komunalny. Wielu obywateli było temu przeciwnych. Racje duchowe i obyczajowe „bo cmentarz parafialny to jednak parafialny” mieszały się z finansowymi na przyszłość, „bo gmina poniesie wysokie koszty i na komunalnym będzie drożej” i tymi z przeszłości – „bo za poprzedniego proboszcza sprzedano działki parafialne, które miały być przeznaczone pod cmentarz”.
Cały artykuł przeczytasz w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze