Oligarcha to człowiek należący do grupy najbogatszych i wpływowych osób. Inaczej można nazwać go magnatem, możnowładcą, panem, paniskiem lub wielmożą. Lecz to właśnie wyrażenie „oligarcha” jest dziś na ustach wszystkich. A właściwie „rosyjski oligarcha”.
W Rosji tej grupy nie tworzą ludzie zamożni, tylko obrzydliwie bogaci. To właściciele złóż złota, szefowie firm gazowych, klubów sportowych, zagranicznych rezydencji i jachtów, które kosztują tyle, ile wynosi roczny budżet niejednego państwa. Taki na przykład 135-metrowy „Crescent” zmówiony przez Igora Sieczina miał kosztować aż 600 mln dolarów.
Kim są ludzie, którzy – mając gigantyczne pieniądze – są biznesowymi i politycznymi wspólnikami Władimira Putina?
Anatolij Czubajs
Można o nim powiedzieć, że jest „szefem szefów”. Dwa razy był wicepremierem Rosji (1994-1996 i 1997-1998). Kiedy odszedł z polityki, został prezesem United Energy System of Russia. To przedsiębiorstwo energetyczne przestało istnieć w 2008 r., ale Czubajs został dyrektorem generalnym państwowej Russian Nanotechnology Corporation o wdzięcznym skrócie RUSNANO. Zajmuje się ona odnawialnymi źródłami energii.
To zaufany człowiek Władimira Putina, którego był doradcą. Obecnie podejrzewa się, że uciekł do Turcji, ale nie ma na to pewnych dowodów. Sam Kreml przekazał tylko, że Czubajs zrezygnował z doradzania prezydentowi.
Andriej Melniczenko
Właściciel zatrzymanego we Włoszech jachtu wartego jakieś 530 milionów dolarów. Melniczenko nie zgadza się na objęcie go sankcjami i zapewnia, że nie ma nic wspólnego z polityką. Ale prawda jest taka, że to bliski znajomy prezydenta Rosji.
Urodził się na terenie dzisiejszej Białorusi. Po upadku ZSRR zbił majątek na handlu walutami. Założył sieć kantorów, a potem zaczął inwestować w surowce. Przejmował kopalnie i produkował nawozy. To Melniczenko założył EuroChem – jeden z największych rosyjskich koncernów chemicznych produkujących nawozy.
W 2021 r. znalazł się na 8. miejscu listy najbogatszych Rosjan. „Forebes” ocenił że jego majątek wynosił wówczas 17,9 mld dolarów.
Roman Abramowicz
Kibic piłkarski, właściciel angielskiego klubu Chelsea, dziś członek rosyjskiej misji negocjującej ze stroną ukraińską.
Kiedy miał 3 lata, zmarła jego matka. Dwa lata potem – ojciec. Abramowicza wychowali krewni. Już jako nastolatek pracował jako mechanik, a potem zaciągnął się do Armii Czerwonej.
Niedługo potem na ulicach Moskwy handlował plastikowymi zabawki i perfumami. W 1995 roku Abramowicz nagle kupił państwową firmę naftową Sibneft. Zapłacił za nią 250 mln dolarów. Po dekadzie sprzedał ją za 13 mld dolarów. Zachodnie media alarmowały, że oszukał przy tym państwo na 27 mld dolarów.
Abramowicz był też jednym z „bohaterów” krwawych rosyjskich wojen aluminiowych. To były lata 90. XX wieku, kiedy biznesmeni-gangsterzy walczyli o kontrolę nad tą branżą. Oligarcha był jednym z tych, którzy lobbowali za Putinem na stanowisku prezydenta. Opłaciło się, bo już dwa lata po wyborach biznesmen został gubernatorem Czukotki.
Trzeciej żonie, z którą się już rozwiódł, kupił działkę na księżycu. To 40 hektarów na południowej półkuli.
Teraz jest o nim głośno w związku z zaangażowaniem w rozmowy pokojowe z Ukrainą. Kilka dni temu wyszło na jaw, że po jednym ze spotkań miał kłopoty ze zdrowiem. Łuszczyła mu się skóra, miał kłopoty z oczami. Objawy wskazywały na zatrucie chemiczne. Jedna z wersji wydarzeń wskazuje, że stało się to w hotelu w Stambule. Niebezpieczny środek miał być rozpylony w pokoju, w którym spał Abramowicz. Podejrzewa się o to Rosjan. Lekkim zatruciem mieli stworzyć pozory, że negocjator nie jest po ich stronie, a tym samym Ukraińcy mieliby mocniej zaufać biznesmenowi.
Nikołaj Patruszew i Andriej Patruszew
Ojciec i syn. Na ich przykładzie dobrze widać, na jakich zasadach działa w Rosji oligarchia.
Nikołaj to były funkcjonariusz KGB i FSB. Jest generałem Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Od 1999 do 2008 roku był dyrektor Federalnej Służby Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Obecnie jest sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. To konstytucyjne ciało, na którego czele stoi prezydent.
Oficjalnie Nikołaj Patruszew nie udziela się w biznesie. Nieoficjalnie, ma ogromne wpływy. Jest zwolennikiem odbudowy rosyjskiego imperium, a mają w tym pomóc pieniądze uzyskane z prywatnej i państwowej gospodarki. Dlatego właśnie Andriej Patruszew, syn Nikołaja, jest prezesem koncernu Gazprom Neft. To trzeci co do wielkości rosyjski producent ropy naftowej.
Napisz komentarz
Komentarze