W gminie Krynice Klub Seniora działał jeszcze przed pandemią koronawirusa, ale podczas niej jego działalność została zawieszona. Dwa lata zamknięcia we własnych czterech kątach, zgodnie zresztą z zaleceniami lekarzy, ale też powodowanego strachem, nie wpływało na ludzi dobrze.
– Nasza gmina się starzeje. Musieliśmy zorganizować zaplecze dla seniorów, bo siedzenie w domu nie jest niczym dobrym. Już drugi rok z powodu pandemii nie korzystają z życia. Trzeba to zmienić – mówił nam wójt Jacek Wiśniewski w kwietniu ub. roku.
To wtedy samorząd starał się o duże środki finansowe z myślą o starszych mieszkańcach. Na ich aktywizację dostał blisko 770 tys. zł z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Lubelskiego na projekt "Gmina Krynice dla seniora". Pieniądze mają być wydane w ciągu trzech lat. Część już spożytkowano. Na początku wyremontowano świetlicę w Krynicach (modernizacja, likwidacja barier dla niepełnosprawnych, adaptacja, wyposażenie, monitoring kosztowały ok. 170 tys. zł).
– Odciążyliśmy Gminny Ośrodek Kultury, bo tam kiedyś mieliśmy zajęcia. W swojej świetlicy spotykamy się kiedy chcemy, wreszcie coś się dzieje – mówi z zadowoleniem Andrzej Hordyj, prezes Klubu Seniora.
Aktywizacja 100 procent
Pozostałe pieniądze pokrywają organizację różnorodnych zajęć i wyjazdów. Udział w nich bierze 30 osób (10 mężczyzn, 20 kobiet) powyżej 60 roku życia, w tym znaczna część należących do Klubu Seniora.
Ostatni rok dzięki temu był dla nich wyjątkowy. Wyszli z domów, rozwijali swoje zainteresowania, brali udział w zajęciach tanecznych, sportowych, wokalnych, kulinarnych, komputerowych, psychologicznych, zajęciach z rękodzieła artystycznego, zajęciach z edukacji zdrowotnej, wykładach i prelekcjach z zakresu prawa. Jeździli na basen. Korzystali z porad diabetologów, porad prawnych. Organizowali różne uroczystości, spotkania (m.in. z okazji XXI Dnia Papieskiego), wieczorki taneczne, wyjazdy do teatru, wycieczki m.in. do Łańcuta i Leżajska, Lublina i Kozłówki.
– Teraz byliśmy na wycieczce w Zwierzyńcu i doszliśmy do wniosku, że miesiąc bez wycieczki to miesiąc stracony. Dlatego już planujemy kolejną. W sierpniu wybieramy się do Horyńca-Zdroju – cieszy się Andrzej Hordyj, który od 7 lat jest emerytem, ale jak przyznaje, dopiero od roku tak zajętym i szczęśliwym.
– Jeździmy też prywatnie. Zbieramy chętnych i jeździmy na basen, już w ramach Klubu Seniora, a nie gminnego projektu. Korzystają wtedy też ci, którzy w projekcie nie uczestniczą – dodaje prezes. Mówi, że członkowie Klubu planują też dla siebie zajęcia sportowe od jesieni.
– Ja jestem najbardziej zadowolony z tego, że ludzie się spotykają, rozmawiają, nawet jak plotkują jest fajnie. W tej chwili już nikt nie opowiada co było w jakimś serialu, bo mamy ciekawsze rozmowy i wiele planów. Ludzie dzięki Klubowi odżyli, niektórzy schudli, poprawili sprawność fizyczną. Same plusy, wróciła radość życia – wylicza pan Andrzej.
To on wychodzi z kolejnymi inicjatywami. Niektóre podpowiada mu żona – Bożena, również członkini Klubu Seniora. Sama, jak mówi, uczestniczy w nich chętnie pod warunkiem, że to kameralne wydarzenia, bez wyjazdów. Jest typem domatora.
Razem lepiej niż osobno
– Szyję, haftuję, uwielbiam czytać książki i pielęgnować swój ogród. Mam siedem kotów, jak porządna emerytka – mówi z uśmiechem emerytowana nauczycielka. – Moja działka jest w kole gospodyń w Antoniówce, szukanie starych receptur, namawianie dziewczyn do gotowania tego, co przygotowywały nasze prababcie i próba przekonania ludzi, że razem jest lepiej niż osobno. Skupiam się szczególnie na młodszych koleżankach z koła, moich uczennicach, które z czasem zapomniały jak fajnie było w towarzystwie innych ludzi – dodaje Bożena Hordyj. Mówi, że cieszy ją to, ze widzi zmianę w mentalności.
– Niektórym jest ciężko przełamać strach czy wstyd. Nie chcą na przykład pojechać na basen i ubrać stroju kąpielowego itd. Ale kropla drąży skałę. Zmieniamy się i to jest dla nas zmiana na lepsze. Czerpiemy z życia radość – uważa Andrzej Hordyj.
Do Klubu Seniora w Krynicach cały czas można dołączyć. Nie trzeba się od razu zapisywać, można czasem przyjść i potowarzyszyć, porozmawiać, wypić herbatę, zjeść pyszne ciasto.
– Są osoby, które tak robią. Przyjdą raz, a potem w chwili samotności wiedzą, że nasze drzwi są otwarte i z tego korzystają. I o to chodzi. To jest budujące, że jest już trochę ludzi, którzy tylko czekają aż stuknie im 60, żeby mogli dołączyć do naszego Klubu. Nie mogą się doczekać – śmieje się pani Bożena.
Napisz komentarz
Komentarze