Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 04:14
Reklama Baner reklamowy A1
Reklama Baner reklamowy A1 SUB Michał Mulawa

Dyrektor OSiR Tomasovia przeszedł na emeryturę. Stanisław Pryciuk: Czuję się spełniony

Z Tomasovią Tomaszów Lubelski Stanisław Pryciuk związał się dokładnie pół wieku temu. Od 1992 r. był – z dwiema kilkuletnimi przerwami – dyrektorem OSiR Tomasovia. W piątek, 24 lutego przeszedł na zasłużoną emeryturę. Podczas uroczystości pożegnalnej w tomaszowskim ośrodku sportowym były okolicznościowe przemówienia, podziękowania, kwiaty, upominki, życzenia i wspomnienia. – Ten ostatni dzień w pracy był dla mnie wzruszający. Przyznam, że łezka zakręciła mi się w oku – mówi Stanisław Pryciuk.
Podczas turnieju "Tomasovia Łączy Pokolenia" poseł Tomasz Zieliński w imieniu Kamila Bortniczuka, ministra sportu i turystyki, wręczył Stanisławowi Pryciukowi Złotą Odznakę "Za Zasługi dla Sportu".

Autor: Facebook Tomasz Zieliński

W pracy zawodowej najważniejsze są dwa dni – ten pierwszy i ten ostatni. Tak twierdzi Stanisław Pryciuk

– Między pierwszym a ostatnim dniem jest tylko ciężka praca, ciężka praca i ciężka praca – mówi były już dyrektor OSiR Tomasovia.

Ten ostatni dzień roboczy Stanisława Pryciuka nastał w piątek, 24 lutego. Tego dnia dyrektor Pryciuk pożegnał się ze swoją długoletnią posadą i pracownikami tomaszowskiego OSiR. W uroczystości pożegnalnej wzięli też udział szkoleniowcy kilku dyscyplin sportowych, zatrudnieni w klubie Tomasovia, z którym pan Stanisław związany jest od 1973 r. z kilkuletnią przerwą, gdy studiował na AWF w Białej Podlaskiej. 

– Ten ostatni dzień w pracy był dla mnie wzruszający. Przyznam, że łezka zakręciła mi się w oku. Zresztą, żegnający mnie pracownicy OSiR i trenerzy Tomasovii też byli w rzewnym nastroju. Byliśmy ze sobą zżyci, dobrze nam się współpracowało – mówi Stanisław Pryciuk.

Plan był inny. 

– Chciałem dotrwać na posadzie dyrektora do uroczystych obchodów jubileuszu 100-lecia Tomasovii, zaplanowanych na ten rok. Miałem wielki zapał do tego, by pomóc działaczom klubu w organizacji jubileuszowej imprezy. Zadeklarowałem swoją pomoc zarządowi Tomasovii i wielu ludziom, związanym z tym klubem. Po konsultacjach z małżonką, pouczony przez kolegów, obeznanych w prawie emerytalnym, zdecydowałem się odejść na emeryturę pod koniec lutego. Gdybym został dłużej na etacie, to – jak mi doradzono – straciłbym na tym pod względem finansowym. Poprosiłem zatem o rozwiązanie umowy o pracę. Burmistrz Wojciech Żukowski był tym trochę zaskoczony, ale wyraził zgodę. Z dniem 26 lutego rozwiązał ze mną stosunek pracy – wyjaśnia Pryciuk.

Na planowanym jubileuszu Tomasovii Stanisława Pryciuka nie może jednak zabraknąć. Na każdej z trzech list – zasłużonych dla tego klubu piłkarzy, trenerów i działaczy, z pewnością się znajdzie, jeśli takowe zostaną sporządzone na 100-lecie.

 – Jeżeli będzie taka wola i potrzeba, to stawię się do dyspozycji. Z chęcią i przyjemnością wspomogę kapitułę obchodów jubileuszu klubu swoim doświadczeniem zawodowym. Zaszczytem będzie dla mnie możliwość pomocy w organizacji rocznicowej imprezy – zapewnia Stanisław Pryciuk.

Stanisław Pryciuk (z prawej) urodził się w 1956 r. Pochodzi z Dutrowa (gm. Telatyn).

Ostatni prezes zamojskiego związku

Z piłkarstwem pan Stanisław nie zamierza się rozstać. Wręcz przeciwnie, planuje z jeszcze większą pasją zaangażować się w działalność związku piłkarskiego. Działa nie tylko w zamojskim oddziale Lubelskiego Związku Piłki Nożnej, ale też w samym związku wojewódzkim i krajowej federacji. 

– Chciałbym na emeryturze być jeszcze bliżej naszej regionalnej piłki nożnej. Dzieci mam już dorosłe, samodzielne, dobrze radzą sobie w życiu, więc mojej pomocy tak nie potrzebują. Trochę odpocznę w towarzystwie żony – ona najlepiej wie, ile czasu przez te lata pracy poświęciłem trenerom, piłkarzom i swojej sportowej pasji. A po tym krótkim odpoczynku wrócę do działania z wielkim zapałem – mówi były dyrektor OSiR Tomasovia.

Stanisław Pryciuk zapisze się w historii piłkarstwa jako ostatni prezes Zamojskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej. Pełni tę funkcję od 2008 r. do dziś. Jednakże kiedy LZPN przejął rozgrywki piłkarskie w podległych mu okręgach, ZOZPN stał się instytucją nieaktywną, choć formalnie nadal istnieje. Pryciuk został pełnomocnikiem oddziału LZPN w Zamościu. W ostatnich latach bezskutecznie zabiegał w piłkarskiej centrali o to, by zamojski związek okręgowy nadal mógł działać. W poniedziałek, 27 lutego minęło dokładnie 30 lat działalności Pryciuka w zamojskim OZPN. 

– Bardzo mi zależało na tym, by nasz okręgowy związek pozostał aktywny. Jeszcze się nie poddałem, ale mam już coraz mniejszą nadzieję, czy uda się go uratować. W najbliższym czasie delegaci klubów będą musieli podjąć decyzję o ewentualnym rozwiązaniu związku okręgowego. Szkoda by było zlikwidować związek, gdyż dużo dobrego zrobił dla klubów piłkarskich z regionu i lokalnego środowiska piłkarskiego. Mogliśmy wraz z władzami OZPN za mojej prezesury realizować wizję moją i innych członków zarządu. Nie dane jest nam to kontynuować – wzdycha Stanisław Pryciuk.

Srebrni wychowankowie Tomasovii

Przez długie lata Stanisław Pryciuk pracował jako szkoleniowiec piłki nożnej. Kilka razy na krótko obejmował pierwszy zespół Tomasovii. Skupiał się przede wszystkim na szkoleniu dzieci i młodzieży. W 2006 r. osiągnął największy sukces w dziejach młodzieżowego piłkarstwa na Zamojszczyźnie – poprowadził zespół juniorów Tomasovii do wicemistrzostwa Polski. 

– Miałem specyficzne podejście do pracy z młodzieżą. W każdej miejscowości widziałem utalentowaną młodzież i przyszłych reprezentantów Polski. Wszędzie według mnie była tak samo zdolna młodzież. Ta z Tomaszowa niczym nie różniła się pod względem predyspozycji piłkarskich od tej z Zamościa, Biłgoraja czy Hrubieszowa. Istotne było to, czy my, trenerzy, byliśmy w stanie z tych talentów wykrzesać dobrych piłkarzy. Wiele zależało od tego, jak szkoliliśmy tę młodzież i jak organizowaliśmy jej życie sportowe. Jeśli chodzi o drużynę wicemistrzów Polski, to sukces przyszedł m.in. dlatego, że mogłem ten rocznik prowadzić od naboru do końca wieku juniora. Wcześniej trenerzy zespołu seniorów zabierali mi nawet pięciu, czy sześciu najlepszych juniorów. Traciłem wtedy zapał do dalszej pracy z nimi. Rezygnowałem, by przejąć kolejną grupę naborową i pracować z nią od podstaw. Wicemistrzowski rocznik 1988 był fantastyczny. Dzięki tym chłopakom przeżyłem trenerską przygodę życia – mówi Pryciuk.

Tomasovia podczas finałowego turnieju w Ostrowcu Świętokrzyskim miała szansę nawet na złoty medal. Przegrała jednak 0:2 decydujący mecz z Gwarkiem Zabrze. Wcześniej zremisowała 3:3 z Piastem Białystok i wygrała 2:0 ze Stalą Mielec.

Srebrni medaliści mistrzostw Polski juniorów z 2006 r. – wychowankowie Stanisława Pryciuka.
 

 – Graliśmy w ustawieniu z trójką obrońców. Z kadry na mecz z Gwarkiem wypadło dwóch defensorów. Środkowy obrońca Piotr Joniec i grający na lewej stronie defensywy Rafał Myszkowski musieli karnie pauzować za kartki. Strata tych dwóch zawodników była nie do zniwelowania. Mieliśmy wtedy silną, żelazną jedenastkę, a rezerwa nieco odstawała. Trudno było kimkolwiek skutecznie zastąpić tych dwóch obrońców – wspomina Pryciuk.

W lidze wojewódzkiej Tomasovia trenera Pryciuka przejechała się po rywalach niczym walec drogowy. Wygrała 24 spośród 26 meczów, w ciągu całego sezonu ani razu nie zeszła z boiska pokonana, straciła punkty jedynie w dwóch zremisowanych spotkaniach. O jej dominacji w lidze najlepiej świadczył bilans bramek. Zespół z Tomaszowa strzelił aż 148 goli, a stracił zaledwie 6. 

– W eliminacjach graliśmy z zespołami z Olsztyna i Szczecina. Dostali od nas srogie baty. Jedną drużynę odprawiliśmy do domu z bagażem siedmiu bramek, drugiej strzeliliśmy sześć goli. A nasza obrona w obu tych meczach wypadła „na zero”. Wtedy na nasze występy przychodziło czterysta, czy nawet pięćset kibiców. Dziś nawet mecze seniorów niekiedy nie skupiają takiej widowni. Po powrocie z turnieju finałowego zrobiliśmy autokarem na rondzie w Tomaszowie kilka okrążeń. Głośno trąbiliśmy. Cieszyliśmy się z tego, że dostaliśmy za wicemistrzostwo Polski od PZPN medale i dyplom. Dziś za taki sukces związek płaci ogromne pieniądze. My nie otrzymaliśmy wtedy ani jednej złotówki – takie to były czasy – opowiada Stanisław Pryciuk.

Wierny tomaszowskim barwom

Stanisław Pryciuk urodził się w 1956 r. Pochodzi z Dutrowa (gm. Telatyn). Tam ukończył trzy klasy szkoły podstawowej. Od czwartej do ósmej klasy uczył się w szkole w Żulicach. Następnie kształcił się w tomaszowskim „Mechaniku”, a po maturze – na AWF w Białej Podlaskiej. Późno zaczął swoją przygodę z piłką nożną – zawodnikiem Tomasovii został dopiero w wieku 17 lat. 

– Na początku uprawiałem piłkę siatkową. Tomasovia miała wtedy dobrą drużynę w siatkówce. Mój nauczyciel wychowania fizycznego, świętej pamięci Wiesław Pakosz-Pakosik, który przez parę ładnych lat był trenerem w podnoszeniu ciężarów i wychował znakomitych sztangistów, zagonił mnie do piłki nożnej – opowiada pan Pryciuk.

Początki nie były łatwe. 

– Jak zobaczyłem na pierwszym treningu w Tomasovii żonglujących piłką zawodników, to pomyślałem, że znalazłem się wśród artystów cyrkowych. Sam nie byłem w stanie podbić piłki kilka razy. Chciałem dorównać tym najlepszym, więc od razu wziąłem się za ostry trening. Nadrabiałem ambicją i zadziornością, ale szybko doszedłem do pewnego poziomu – wspomina.

Z Tomasovią wywalczył w 1976 r. historyczny, pierwszy awans tego klubu do III ligi. Był wiodącym piłkarzem trzecioligowego zespołu z Tomaszowa. W latach 1979-1983 występował w AZS Biała Podlaska. Był kapitanem tego zespołu w III lidze. 

– Gdyby nie studia, to chyba nigdy nie opuściłbym Tomasovii. Miałem propozycję gry w Rakowie Częstochowa, GKS Katowice i Hetmanie Zamość, ale nigdy nie skorzystałem. Wolałem grać w drużynie z Tomaszowa, choćby w niższej lidze. I nigdy tego nie żałowałem. Bo to właśnie w Tomaszowie spotkałem wspaniałych, życzliwych ludzi, którzy pomagali mi realizować swoje sportowe pasje. Długo mógłbym te osoby wymieniać, było ich naprawdę wielu. Dziś mogę powiedzieć, że także dzięki nim czuję się spełniony jako piłkarz, trener i działacz sportowy. Czuję się szczęśliwy, bo na mojej drodze życia było i nadal jest mnóstwo szlachetnych, dobrych ludzi. Szkoliłem reprezentantów Polski juniorów, Jacka Jedlińskiego i Marcina Jadczyszyna. Moimi podopiecznymi byli zawodnicy, którzy trafili do ekstraklasy i I ligi. Wychowałem też wielu zawodników, którzy przez lata nadawali ton seniorskiej drużynie Tomasovii. Cieszę się, że – mówiąc nieskromnie – tylu fantastycznych chłopaków przeszło przez moje ręce. Mogłem to robić, bo Tomaszów stwarzał mi do tego doskonałe warunki – mówi Stanisław Pryciuk.

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

 

 

ReklamaBaner reklamowy firmy Replika
ReklamaBaner firmy Pierogi od AGI w dodatku Świąta
Reklama
ReklamaBaner- dodatek święta firmy Stalprodukt
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: KasiaTreść komentarza: I jak polepszyło się w Hrubieszowie i w okolicach, jak chciałeś panowania tfuska i lewaków🤬Pokarz jaki masz dobrobytData dodania komentarza: 21.12.2024, 22:34Źródło komentarza: Pożegnanie odchodzącego Zarządu Powiatu Hrubieszowskiego drogo kosztowałoAutor komentarza: KałodziejczakTreść komentarza: Rudy Folksdojcz krzyczał wtedy że to Wina PISu ! To samo było w odrze , ale według jednej mądrej inaczej z PełO winą było to że Po Odrze pływają statki które WYPIJAJA wodę rybom i te się duszą bo wody jest za mało !!! :) Wspaniała jest ta władza , jak widok psiego gófna na trawniku przy chodniku !Data dodania komentarza: 21.12.2024, 21:47Źródło komentarza: Hrubieszów: Ekologiczna katastrofa umorzona po raz drugiAutor komentarza: Praworządny zamachTreść komentarza: W Magdeburgu na zaproszenie Makreli i TfuSSka zamachowcy zabijają już PO raz POnad 50ty ilu jest u nas 10.000 czy więcej POpierający ich Trzaskuś nie POwiedział ile nas kosztują, by nas wysadzać.Data dodania komentarza: 21.12.2024, 17:17Źródło komentarza: Prezydent Warszawy w Hrubieszowie i WerbkowicachAutor komentarza: HahaTreść komentarza: Jak łatwo być błaznem w todze i grubą kasę brać za co? pseudo praworządność, a wszystkie ryby POzdychane były uśmiechnięte taki wyrok to POśmiewisko i zachęta truć, truć,truć bezkarnie ale z uśmiechem i środkowym palcem.Data dodania komentarza: 21.12.2024, 16:43Źródło komentarza: Hrubieszów: Ekologiczna katastrofa umorzona po raz drugiAutor komentarza: halloTreść komentarza: Eee tam ,angielski to wszyscy znają a ja chciałabym nauczyć się jeszcze języka niemieckiego bo to przyszłość.Data dodania komentarza: 21.12.2024, 14:58Źródło komentarza: Zamość: Bacalarus i Akademia Zamojska wspierają rozwój studentówAutor komentarza: mieszkaniecTreść komentarza: Co ciekawe cena masła nie rośnie po raz pierwszy. W 2022 była nawet wyższa, ale wtedy nikt nie robił afery.Data dodania komentarza: 21.12.2024, 14:56Źródło komentarza: Od cen masła pęka głowa. Zwłaszcza przed świętami. Rząd wkracza do akcji
Reklama