– Przed kilku laty Krzysztof Kwiatkowski złożył do sądu wniosek o zasiedzenie gminnej drogi w Liskach i kawałka tamtejszego cmentarza. Przez kilka lat tę drogę podorywał, aż w końcu całkowicie ją zaorał. Wykorzystywał ją jako swoje pole. A jest to jedyna droga, jaka prowadzi do lasu państwowego w tej miejscowości. Pan Kwiatkowski przegrał sprawę przed sądem, a jego wniosek został oddalony. Kawałek cmentarza nadal pozostał cmentarzem należącym do parafii w Przewodowie, a wewnętrzna droga do lasu należąca do gminy do lasu nadal pozostała drogą. Mimo to pan Kwiatkowski znowu ją zaorał i szybko zasiał. Nie zdążyliśmy w porę zareagować, a potem nie chcieliśmy niszczyć jego zasiewów – relacjonuje wójt Gminy Dołhobyczów Grzegorz Drewnik.
W tym roku przepisy zezwoliły na nawożenie gruzu na drogi gruntowe, można je gruzować rozdrobionymi odpadami poremontowymi i powyburzeniowymi. Gruzowania mogą być realizowane bez zgłoszenia i uzyskiwania pozwolenia na budowę.
– Poczekaliśmy aż pan Kwiatkowski zbierze plony z naszej drogi, a potem wykorzystaliśmy ją do nawiezienia rozdrobionego gruzu z wyburzonego hotelu w Przewodowie. Wszystko zostało przeprowadzone zgodnie z prawem – zapewnia wójt Gminy Dołhobyczów Grzegorz Drewnik.
– Właściciele pola przy drodze do lasu wezwali policję. A na ich wniosek wyłączono tamtejszych policjantów jako rzekomo stronniczych. Skarżący zawiadomili także nadzór budowlany. Spodziewamy się też, że skargi w tej sprawie rozesłano do różnych redakcji w regionie. Ale nie ma obaw, nie naruszono niczyjej własności ani nie złamano przepisów prawa – zapewniono nas w Urzędzie Gminy w Dołhobyczowie.
Napisz komentarz
Komentarze