Każdy, kto planował w domu remont albo walczył z cieknącymi rurami, zapewne zetknął się z brakiem siły fachowej dostępnej na rynku. Nawet jeśli gotowi byliśmy zapłacić każdą cenę, to nie mieliśmy komu dać pieniędzy.
Bo nie było chętnych, którzy podjęliby się remontu naszego mieszkanie, bo hydraulik miał wypełniony portfel zamówień i nie mógł nas wcisnąć za żądne pieniądze, bo…
Rynek sobie, ludzie sobie
Powody można mnożyć. I – co gorsza – nic nie wskazuje na to, żeby sytuacja szybko miała się zmienić. Bo kształcimy za mało fachowców.
– Od kilku lat lista deficytowych zawodów pozostaje zbliżona. To pokazuje, że nie ma bezpośredniego dopasowania kompetencji pracowników do wymagań rynku pracy – ocenia w rozmowie z 300gospodarka.pl Krzysztof Inglot, założyciel firmy rekrutacyjnej Personnel Service.
Lista zawodów deficytowych
– Problemem jest niedopasowanie edukacji do zapotrzebowania na rynku pracy. – Nie ma wątpliwości Inglot. – Potrzebujemy dekarzy, cieśli, ślusarzy, kierowców, a wciąż kształcimy rzesze humanistów.
Według „Barometru zawodów” (opracował go WUP w Krakowie na zlecenie Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej) 29 zawodów – jak podał serwis – to zawody deficytowe. O 2 więcej niż przed rokiem.
12 z 29 deficytowych zawodów to konkretne specjalności:
- cieśle i stolarze budowlani,
- dekarze i blacharze budowlani,
- elektrycy,
- elektromechanicy i elektromonterzy,
- pracownicy robót wykończeniowych w budownictwie,
- spawacze,
- ślusarze,
- kucharze,
- mechanicy pojazdów samochodowych,
- monterzy instalacji budowlanych,
- murarze i tynkarze,
- operatorzy i mechanicy sprzętu do robót ziemnych,
- operatorzy obrabiarek skrawających.
Brakuje także:
- samodzielnych księgowych,
- nauczycieli,
- lekarzy,
- pielęgniarek i położnych,
- psychologów i psychoterapeutów,
- fizjoterapeutów i masażystów,
- opiekunów osoby starszej lub niepełnosprawnej
- chętnych do pracy w służbach mundurowych (na liście od tego roku).
AI hydraulika nie zwolni
Krzysztof Inglot nie ma wątpliwości, że konkretny fach w ręku jest dla młodego człowieka lepszy niż studia humanistyczne.
– Zwłaszcza teraz, kiedy wiemy o rewolucji na rynku pracy związanej ze sztuczną inteligencją (AI), która zastępuje średnie kompetencje – mówi w rozmowie z 300gospodarka.pl.
I podkreśla: – Jest mało prawdopodobne, że sztuczna inteligencja doprowadzi do zwolnienia elektryka, cieśli czy dekarza.
Napisz komentarz
Komentarze