Szymon Marciniak, uznany przez Międzynarodową Federację Historyków i Statystyków Futbolu (IFFHS) za najlepszego na świecie w 2023 r. sędziego piłkarskiego, nie powstrzymywał się od wulgarnych słów, gdy w wywiadzie dla TVP Sport tłumaczył braki kadrowe w swoim środowisku. „Brakuje nam sędziów w całej Polsce, bo nikt nie chce za 100 złotych jechać na mecz, żeby słuchać, że jest ch... i że ktoś po meczu chce mu wp...” – powiedział najwyżej oceniany polski arbiter, mający w swoim sędziowskim CV prowadzenie finałów mistrzostw świata, Ligi Mistrzów i klubowych mistrzostw świata.
Ten sam Marciniak kilka dni temu, w materiałach promocyjnych Lubelskiego Związku Piłki Nożnej, zachęcał młodych mężczyzn do zapisywania się na kurs sędziowski. „Łapcie za gwizdki i chorągiewki. Dołączcie do naszej sędziowskiej ekipy” – zachęca Szymon Marciniak.
Potrzeby są ogromne.
– Braki kadrowe to nasz największy problem. Żeby osoba odpowiedzialna za ustalenie obsady sędziowskiej miała pełny komfort, to w naszym okręgu potrzebowalibyśmy trzydziestu sędziów więcej – twierdzi Arkadiusz Łaszkiewicz, były sędzia piłkarski (w latach 2009-2017 w III lidze), a od kwietnia 2021 r. przewodniczący Okręgowego Kolegium Sędziów w Zamościu.
Ustalający obsadę w okręgu zamojskim nieraz musi dobrze się nagłówkować, by zapewnić trójki sędziowskie we wszystkich meczach weekendowych. Zdarza się, że sędziowie muszą jechać z jednego meczu prosto na drugi. Przykład? W sobotę, 11 listopada sędziowie Paweł Tucki, Hubert Chmura i Tomasz Ostrowski w południe sędziowali w Wożuczynie mecz Huczwy Tyszowce z Hetmanem Zamość w klasie okręgowej, a cztery godziny po jego zakończeniu musieli poprowadzić spotkanie Górnika II Łęczna ze Startem 1944 Krasnystaw.
- NIE PRZEGAP: XXIV Plebiscyt Piłkarski „Kroniki Tygodnia” - głosowanie. To już ostatnie chwile, by zmienić wynik!
– Bronimy się przed tym, ale niekiedy nie mamy innego wyjścia. Takie sytuacje zachodzą tylko w ustaleniu z sędziami. Nigdy nie delegujemy na drugi mecz w tym samym dniu sędziów, którzy mówią „nie”, bo chcą się lepiej przygotować do jednych zawodów, albo mają jakieś osobiste sprawy. Bywa, że trójka sędziowska o godz. 11 prowadzi mecz w klasie A lub B, a kilka godzin później – w „okręgówce” lub nawet w IV lidze – mówi przewodniczący Łaszkiewicz.
Delegowanie jednego sędziego na wybrane mecze w rozgrywkach młodzieżowych nikogo już nie dziwi.
Niedostatki personalne wywołują wiele negatywnych zjawisk.
– Nie ma mowy o zdrowej rywalizacji. Niektórzy mogą się nie przykładać do szkolenia i podnoszenia swoich kwalifikacji, bo bez względu na to, jaki poziom prezentują, są pewni tego, że zostaną delegowani na kolejny mecz. Trudno w tej sytuacji karać dłuższą dyskwalifikacją sędziów, którzy popełniają rażące błędy, wynikające z zaniedbań szkoleniowych. Kiedy na to zasłużą, to Wydział Dyscypliny ich dyskwalifikuje i nakłada kary finansowe. Takie przypadki w 2023 r. się zdarzały. Jednak wtedy strzelamy sobie w kolano, bo nie sposób zapewnić obsadę tak, by niektórzy nie byli zmuszeni do jednodniowych „wycieczek” z jednego stadionu na drugi. Trzeba pamiętać, że dla sędziego głównego mecz nie kończy się z chwilą, gdy wybrzmi ostatni gwizdek. Główny ma obowiązek wypełnić sprawozdanie w systemie Extranet. Niektórym zdarza się to robić niedbale lub nie na czas. Takich też trzeba karać, jednak możliwości są ograniczone – tłumaczy Łaszkiewicz.
Z początkiem lutego zamojski oddział LZPN rozpocznie kolejny kurs sędziowski. Zajęcia będą się odbywały w systemie zdalnym i stacjonarnym. Zgłosiło się dwunastu chętnych.
– Jeśli dojdą jeszcze trzy osoby, a potem wszystkie piętnaście ukończy kurs i uzyska uprawnienia sędziowskie, to będę szczęśliwy z tego powodu. Na początku 2023 r. przybyło nam po takim kursie właśnie piętnastu sędziów, a to w znacznym stopniu zmniejszyło nasze problemy z obsadą – mówi Łaszkiewicz.
Marciniak słusznie zauważa, że gra nie jest warta świeczki, oczywiście dla tych, którzy nie czują pasji, a chcą jedynie zarobić lub dorobić.
– Niskie wynagrodzenie nie zachęca do sędziowania, zwłaszcza że sędziowie muszą się nasłuchać niewybrednych słów, a niekiedy nawet gróźb. Stawki sędziowskie nie są adekwatne do ponoszonych nakładów i do tego, co trzeba na boisku przeżyć pod względem mentalnym i psychologicznym. Ten temat jest poruszany przed rozpoczęciem każdej rundy. Kwoty powinny być waloryzowane co pół roku, ale w rozsądnym wymiarze. Koszty sędziowania ponoszą przecież kluby, którym się nie przelewa. Jeśli stawki sędziowskie będą zbyt wygórowane, a koszty udziału w rozgrywkach wzrosną, to kluby będą się wycofywały z ligi. Wtedy będzie potrzeba mniej sędziów. Błędne koło. Zatem należy wypracować jakiś sensowny kompromis z klubami – tłumaczy Łaszkiewicz.
W lubelskiej IV lidze za prowadzenie meczu sędzia główny dostaje 285 zł, a sędzia asystent – 219 zł. W zamojskiej klasie okręgowej obowiązują znacznie niższe stawki, odpowiednio 226 zł dla głównego i 187 zł dla liniowego. Są to kwoty do wypłaty „na rękę”.
– Kiedyś do stawek sędziowskich doliczane były koszty tzw. kilometrówki. Dziś sędziowie nie dostają zwrotu kosztów delegacji. A zdarzało się, że sędziowie z okręgu zamojskiego jeździli na mecze IV ligi do Międzyrzeca Podlaskiego, Ryk, czy Końskowoli. Podczas tak dalekiego wyjazdu musieli też zjeść treściwy posiłek. Ile kasy im zostało, gdy ponieśli koszty dojazdu i wyżywienia? – mówi Łaszkiewicz.
Poszczególni sędziowie nie wszędzie mogą być delegowani. Niektóre kluby przed każdym kolejnym sezonem zgłaszają do związku personalia arbitrów, których uważają za „persona non grata” na swoich obiektach sportowych.
– Kilka klubów pisze do nas, kogo nie życzą sobie u siebie. Niekiedy wpływają na to zadawnione sytuacje. Jeden z klubowych działaczy ma jakiś zaszły uraz do sędziego, dlatego prosi, by tenże arbiter nie przyjeżdżał, jeśli to możliwe. Piłkarze dziwią się, bo nawet nie wiedzą, w czym problem. Bywa, że niechęć do sędziego wynika ze słabej postawy piłkarzy. Jeśli sędzia prowadzi dwa razy pod rząd mecz jakiejś drużyny, która w tych spotkaniach nie zdobędzie ani jednego punktu, a do tego straci bramki z rzutów karnych, podyktowanych jak najbardziej słusznie, to mogą pojawić się antagonizmy. Lepiej by było, by taki sędzia nie został po raz trzeci delegowany na mecz tego zespołu, choć akurat nie ponosi żadnej winy – tłumaczy Łaszkiewicz.
Oficjalnych skarg na sędziów – jak informuje przewodniczący Łaszkiewicz – do związku nie napływa zbyt wiele. – Więcej o pracy sędziów można się dowiedzieć z rozmów kuluarowych. Takich informacji nie lekceważymy, choć zdajemy sobie sprawę z tego, że zbyt często postawa sędziego oceniana jest przez pryzmat uzyskanego wyniku. Jeśli zespół wygra, to raczej nie narzeka na sędziego – mówi Łaszkiewicz.
Już drugi sezon okręg zamojski nie ma żadnego swojego przedstawiciela w gronie sędziów III ligi. W 2022 r. uprawnienia trzecioligowe, po trzynastu kolejnych sezonach na tym szczeblu rozgrywek, stracił Piotr Burak. Spadł z III ligi nie dlatego, że nie był w stanie sprostać wymaganiom, lecz ze względu na wiek – federacja preferuje młodych sędziów, z perspektywami na awans do wyższej klasy rozgrywkowej.
– To bolączka naszego okręgu, moja osobista porażka – wzdycha Łaszkiewicz.
Od rundy jesiennej mecze III ligi sędziuje pochodzący z Hrubieszowa Konrad Łukiewicz. Arbiter od sezonu 2022/2023 należy jednak do Kolegium Sędziów w Rzeszowie.
– Konrad wygrał w 2023 r. ranking sędziów podkarpackiej IV ligi i awansował do III ligi. Mam nadzieję, że nasz okręg znów będzie miał swojego reprezentanta w III lidze. Niedawno bliski awansu na ten poziom ligowy był Hubert Chmura – mówi Łaszkiewicz.
Łukiewicz zbiera pochlebne recenzje w woj. podkarpackim, a także na arenie trzecioligowej. A Podkarpacie nie szczędzi sędziów piłkarskich. Przypadki naruszenia nietykalności cielesnej arbitrów zdarzają się częściej niż na Lubelszczyźnie.
– W 2023 r. nie było ani jednego takiego zdarzenia w naszym okręgu. Nie doszło też do zniszczenia czy uszkodzenia prywatnego mienia sędziów, np. samochodu, którym przybył na zawody. Napisałem o tym w sprawozdaniu do LZPN. W skali kraju tego typu statystyki nie są korzystne. Przypadków pobicia, uderzenia, bądź innego naruszenia nietykalności cielesnej sędziego wciąż nie brakuje. Na szczęście u nas jest inaczej. I oby tak pozostało – mówi Łaszkiewicz.
Napisz komentarz
Komentarze