Rywalizację o czwartoligowe punkty wygrał wyżej notowany Hetman, jednak zwycięstwo nie przyszło tej drużynie tak łatwo, jak się tego wielu spodziewało. Gryf postawił się Hetmanowi. Zamojski zespół okazał się lepszy zaledwie o jedną bramkę.
– Byliśmy drużyną zdecydowanie górującą nad Gryfem pod względem technicznym i taktycznym. To my dyktowaliśmy warunki gry, ale jednak zespół z gminy Zamość wysoko zawiesił nam poprzeczkę – przyznaje Krzysztof Rysak, dziś prezes Hetmana, a w przeszłości szkoleniowiec obu zespołów, które walczyły ze sobą w sobotnim meczu.
Pierwsza część meczu zwiastowała całkiem realną niespodziankę. Gospodarze wygrywali 1:0. Jak doszło do tego, że objęli prowadzenie? W 43 minucie piłka spadła pod nogi znajdującego się w pobliżu bramki Hetmana Huberta Sałamachy, a środkowy pomocnik Gryfa wiedział, jak się zachować w tej sytuacji.
– Hetman cały czas nas cisnął, a my – schowani za podwójną gardą – czekaliśmy na okazję do wyprowadzenia kontrataku. Próbowaliśmy jedynie akcji zeczepnych, ale liczyliśmy na to, że w końcu nam się poszczęści. I w końcu dopięliśmy swego – komentuje Krzysztof Krupa, szkoleniowiec Gryfa.
W drugiej połowie zawodów istotne okazały się zmiany, których w składzie Hetmana dokonał trener Robert Wieczerzak.
PRZECZYTAJ TEŻ: Hetman Zamość odniósł dziesiąte w tym sezonie zwycięstwo
– Piłkarze z rezerwy Hetmana wnieśli na boisko dużo jakości. Szesnastu, czy osiemastu zawodników o wyrównanych umiejętnościach, a wśród nich kilku grających wcześniej w lidze wyższej niż czwarta – to jednak dużo. Za dużo, byśmy mogli wygrać z takim zespołem – przyznaje trener Krupa.
Do remisu w 57 minucie doprowadził jednak zawodnik, który rozpoczął mecz w wyjściowej jedenastce – Rafał Kycko. Dziesięć minut później rezerwowy Dominik Skiba pozbawił gospodarzy marzeń o sukcesie w tym spotkaniu. Adam Niderla strzelił w poprzeczkę bramki przyjezdnych. Goście wyprowadzili kontrę, która przyniosła im rzut rożny. Z kornera dośrodkował Dawid Gierała, a Skiba popisał się skuteczną „główką”.
– Z przekroju całego meczu Hetman był zespołem zdecydowanie lepszym. Wygrał z nami zasłużenie – twierdzi Krupa.
Zamościanie mieli wystarczająco dużo okazji, by dobić rywala trzecią, a nawet czwartą bramką.
– Gdy po pierwszej połowie przegrywaliśmy 0:1, wiedzieliśmy, że przed nami bardzo trudne zadanie. Do samego końca nie byliśmy pewni zwycięstwa, choć dominowaliśmy na boisku i stwarzaliśmy sytuacje podbramkowe. Po czerwonej kartce dla Tomasiaka drżęliśmy o wynik. Nie dlatego, że Gryf prezentował się super. Boisko w Zawadzie jest małe.
Bez trudu można wrzucić piłkę na pole karne, nawet z autu. Łatwo stracić przypadkową bramkę. W końcówce do naszych poczynań wkradła się nerwowość, bo cały czas coś się działo na boisku Kilka akcji oskrzydlających Gryfa było dla nas zaskoczeniem. Rywale nie popełniali zbyt wielu błędów w obronie. Mecz stał na bardzo dobrym czwartoligowym poziomie. Na stadion przybyło wielu kibiców, którzy raczej nie zawiedli się tym, co zobaczyli w wykonaniu obu zespołów – komentuje prezes Rysak.
PRZECZYTAJ: Gryf Gmina Zamość gromi rywali w sparingach. "W lidze postaramy się napsuć trochę krwi faworytom"
Gryf Gmina Zamość – Hetman Zamość 1:2 (1:0)
Gole: 1:0 Sałamacha 43, 1:1 R. Kycko 57, 1:2 Skiba 67.
Gryf: Roczniak – Cieśliński (75 Poździk), Zieliński, Posikata, Pupeć – Niderla, Sałamacha, Kierepka (77 Zawadzki), Łazar, Łapiński (80 Sienkiewicz) – Kuszcz-Wasyliszyn; trener Krupa.
Hetman: P. Dobromilski – Zakrzewski (61 Myszka), D. Dobromilski, Serdiuk, Wołoch – Wistowski (46 Miedźwiedź), Chodacki, Tomasiak, R. Kycko (80 Baran), Gierała (75 Ibanez) – Bryk (46 Skiba); trener Wieczerzak.
Żółte kartki: Łapiński, Zieliński, Posikata, Łazar (Gryf), R. Tomasiak – dwie, Chodacki (Hetman). Czerwona kartka: Tomasiak 90 (Hetman). Sędziował: Pizoń (Lublin).
Napisz komentarz
Komentarze