Wołyniacy pojechali za Bug 21 października, żeby uporządkować miejsca pamięci, złożyć wieńce, zapalić znicze i pomodlić się za rodaków, którzy zginęli z rąk nacjonalistów ukraińskich, a ich doczesne szczątki do tej pory nie doczekały się chrześcijańskiego pochówku, tylko od 75 lat leżą w dołach śmierci.
Podczas wyprawy na Wołyń członkowie zamojskiego stowarzyszenia odwiedzili 11 miejsc, gdzie stoją krzyże pamięci poświęcone zabitym rodakom, w tym m.in. w Helenówce, kol. Fundumie, Mohylnie, Swojczowie i Werbie. Tylko jedno miejsce pamięci – w przedwojennej Rudni – zastali w stanie nienaruszonym, w pozostałych – na mniejszą i większą skalę – "niewidzialna ręka" dokonała zniszczeń.
Zamazywanie pamięci
Kilka lat temu w Dopinopolu, a dokładniej w miejscu, gdzie przed wojną istniała polska wieś o tej właśnie nazwie, na znajdującej się na krzyżu tabliczce zamalowano jedną cyfrę, zbijając w ten sposób liczbę ofiar ludobójstwa z 490 do 49. Obecnie tabliczka znikła. – Ślady wskazywały, że oderwano ją siłą – wspomina uczestnik wyprawy Wiesław Huk z zamojskiego stowarzyszenia. – Za krzyżem zauważyliśmy wycięte drzewa, a także ślad po wypalonym ognisku.
Trochę dalej stał drewniany drogowskaz z kierunkiem na miejscowość Wowczak, a na nim tryzub i napis "UPA"...
Na metalowych tabliczkach m.in. w Mohylnie, kol. Fundumie, Werbie, Heelnówce i Swojczowie zamazano farbą liczbę ofiar, zaś tablicę granitową w Porycku (obecnie Pawliwka) ktoś potraktował piłą do metalu (gumówką), usuwając treść napisu. W niektórych miejscach zniszczono ogrodzenia okalające krzyże.
Trzeba przypomnieć, że staraniem Stowarzyszenia Upamiętniania Polaków Pomordowanych na Wołyniu na ziemi wołyńskiej w miejscach po byłych polskich koloniach, wioskach i osadach – za zgodą i wsparciem finansowym Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa – w latach 1992-2013 udało się postawić 31 dziesięciometrowych metalowych krzyży upamiętniających ofiary UPA i ukraińskich sąsiadów. – Zgodnie z wytycznymi władz ukraińskich, na tablicach nie można było napisać, że Polacy zostali zamordowani, tylko, że "zginęli tragicznie" – wspomina Janina Kalinowska, przewodnicząca stowarzyszenia, która 75 lat temu w kol. Fundumie k. Uśicługa straciła z rąk banderowców całą rodziną.
Więcej na ten temat w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze