Pani Anna ma troje dzieci w wieku 8, 9 i 10 lat. Nie pracuje i jest w zaawansowanej ciąży (w siódmym miesiącu). Rodzina mieszka w niewielkim, drewnianym domu w gminie Grabowiec (kobieta prosi, żeby nie podawać jej nazwiska oraz nazwy miejscowości, w której rodzina mieszka). Mąż kobiety wyjechał za granicę. Tam podobno znalazł sobie pracę. W domu nie ma już przemocy, ale pojawiły się inne, bardzo poważne kłopoty. Bez pomocy nie uda się ich chyba rozwiązać.
– Jesteśmy w wielkim kłopocie. Mąż załatwiał wszelkie sprawy urzędowe, także te dotyczące zasiłków dla całej rodziny (także z programu "Rodzina 500 +" – przyp. red.) – tłumaczy pani Anna. – Gdy wyjechał za granicę przestaliśmy mieć dostęp do tych pieniędzy. Tak to wszystko sobie jakoś pozałatwiał... Mąż ostatni raz we wrześniu przysłał nam pieniądze. Szybko się skończyły. Co było robić, pożyczaliśmy od kogo się dało. Teraz jesteśmy bez grosza.
Nie tylko brak pieniędzy jest problemem. W domu tej kilkuosobowej rodziny brakuje np. sanitariatu (ubikacja jest na zewnątrz) oraz bieżącej wody.
– Mamy studnię z pompą, która znajduje się jednak sto metrów od domu. Wodę trzeba do domu nosić w wiadrach. Marzymy o łazience oraz o tym, żebyśmy mogli normalnie się wykąpać – opowiada kobieta. – Przydałaby się także pralka w domu. To także dla nas wymarzony, niedostępny luksus.
Pani Anna (ma 32 lata) jest w zaawansowanej ciąży, dlatego – jak tłumaczy – noszenie wody jest już dla niej ponad siły. – Może ktoś mógłby nam pomóc. Nie wiem w jaki sposób, ale... inaczej nie poradzimy sobie. Potrzebne nam są pieniądze na życie, ale także m.in. na doprowadzenie wody do naszego domu – przekonuje kobieta. – Chodzi nie o mnie, ale o moje dzieci. Ja o nie walczę. Chcę wziąć z mężem rozwód. Już staram się o to. Jak najszybciej potrzebny jest także sądowy zakaz zbliżania się męża do dzieci. Wtedy przestaną się go bać, zapomną...
Więcej na ten temat w najnowszym wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze