Ów zamojski proboszcz postanowił ściągnąć należności. Po pewnym czasie przygotował listę dłużników i zawiesił ją na tablicy ogłoszeń. Wyszło mu, iż mieszkańcy jednej z okolicznych wiosek winni są parafii w sumie 2,1 tys. zł, mieszkańcy innej – 1,3 tys. zł, a jeszcze innej – 810 zł. W sumie zaległe należności duchowny oszacował na okrągłą sumkę: 13 tys. zł!
Ściągalność miał jednak mizerną (chociaż rada parafialna dwoiła się w tej sprawie i troiła). Postanowił więc wiernych ukarać. Jak? Podczas niedzielnych mszy, zamiast głosić kazania – milczał. W końcu ludziom puściły nerwy. Powiadomili o całej sytuacji media. Efekt?
Podczas jednej z mszy proboszcz w całości odczytał wiernym krytykujący go artykuł (który zresztą oprawił w złote ramki i demonstracyjnie pokazywał), a potem przy ołtarzu zapewnił kobietę, która wcześniej zwróciła mu uwagę (na temat jego nagannego postępowania), że... się na nią nie gniewa i przyjmuje jej przeprosiny.
– To ksiądz powinien przeprosić parafian za to, co tu wyczynia! – odezwali się głośno ludzie w kościele. – Nikt tu inny nie zawinił tylko ksiądz.
A inna kobieta mówiła (już po mszy): – Płacimy księdzu za śluby, pogrzeby, dajemy na tacę – wyliczała. – Po co mu ta cała lista dłużników?
Ta sprawa była szeroko opisywana przez media. Co z niej wynikło, kto miał rację? Żaden z przełożonych proboszcza czy kościelnych hierarchów nie wypowiedział się na ten temat (z tego, co wiemy nie było oficjalnych przeprosin, oświadczeń itp.: w każdym razie do mediów one nie dotarły). Wierni sami musieli ocenić postępowanie swojego proboszcza. Teraz to się zmieniło: dzięki papieżowi Franciszkowi. Swoje homilie wygłaszał on m.in. w watykańskim Domu św. Marty. Zostały one niedawno opublikowane przez wydawnictwo "Znak" pod wspólnym tytułem "Bóg szuka nas na marginesie" (książkę można nabyć w zamojskich księgarniach). Jedna z homilii nosi tytuł: "Kościół nie ubija interesów". Co w niej czytamy?
"Ileż razy widzimy, wchodząc do jakiegoś kościoła, dziś także, że wisi tam < cennik": za chrzest, błogosławieństwo, intencje mszalne. I lud się gorszy (...)" – czytamy w homilii papieża Franciszka. "Kiedy ci, którzy są w świątyni – czy to kapłani, czy świeccy zarządcy pełniący jakąś funkcję lub osoby organizujące posługę duszpasterską – stają się ludźmi interesu, lud się gorszy. I my jesteśmy za to odpowiedzialni. Także świeccy, wszyscy. Bo jeśli widzę, że w mojej parafii dzieją się takie rzeczy, powinienem zdobyć się na odwagę i powiedzieć to w twarz proboszczowi. Ludzie cierpią z powodu tego zgorszenia".
A dalej papież Franciszek zauważył: "Ciekawe, że lud Boży umie przebaczyć swoim księżom, gdy okazują słabość, gdy popadają w grzech. Ludzie umieją przebaczać. Ale dwóch rzeczy lud Boży nie może przebaczać: gdy ma do czynienia z księdzem przywiązanym do pieniędzy i z księdzem gnębiącym ludzi (...). Dlaczego Jezusowi nie podobają się pieniądze? Bo odkupienie jest darmowe, a On przynosi nam bezinteresowność Boga, całkowicie bezinteresowną miłość Bożą. A kiedy Kościół albo kościelne instytucje stają się interesowne, wychodzi na to, że zbawienie nie jest do końca darmowe... I dlatego Jezus chwyta bat i dokonuje obrzędu oczyszczenia świątyni (jak w Ewangelii)".
Napisz komentarz
Komentarze