bimber

Czy świat, w którym każdy z nas może wytwarzać prąd i ciepło z bimbru jest możliwy? Brzmi jak science fiction, jednak niekoniecznie musi nim być.

Prokuratura poszukiwała 22-latka z gminy Telatyn, bo ustalono, że udzielał narkotyków osobie nieletniej. Gdy policjanci znaleźli młodego mężczyznę, okazało się, że ma na sumieniu więcej.

Po alkoholu robił się agresywny, a trunku mu nie brakowało, bo 56-latek sam go w sporych ilościach produkował w domu. Nielegalną bimbrownie policjanci odkryli, gdy pojechali do mężczyzny po skardze jego zony, która miała już dość, że mąż znęca się nad nią.

Grzywna, ograniczenie wolności albo więzienie – z takimi karami musi się liczyć 64-letni mieszkaniec gminy Dołhobyczów, u którego policja odkryła fabryczkę alkoholu.

Za to, co policja znalazła u 70-letniego mieszkańca gminy Zamość, mężczyźnie grozi rok więzienia.

Bimber był w czasach PRL-u uważany za jednego z najważniejszych wrogów ludowej ojczyzny. Nie chodziło bynajmniej o zdrowie obywateli, a raczej o łamanie państwowego monopolu na wyrób bardzo pożądanego i poszukiwanego towaru – alkoholu. Bimbrowników piętnowała prasa, radio, a potem telewizja. Bez skutku. "Proceder pędzenia" kwitł w najlepsze. Przez dziesiątki lat!

Za nielegalną produkcję alkoholu i papierosów, ale także kradzież prądu odpowie 65-letni mieszkaniec gminy Zamość. Wczoraj jego "fabryczkę" odkryli dzielnicowi i zamknęli interes. Zatrzymany został właściciel posesji i jego 52-letnia wspólniczka.

Trunek był dobry i potrafił sponiewierać. Bimber miał już wielbicieli. Złamanie monopolu państwowego będzie kosztowało obywatela 1500 zł grzywny. Linia do produkcji także przepadła.