* Tegoroczne lato jest wyjątkowo gorące w Zamościu.
– To prawda. Chodzi oczywiście o atmosferę przed startem premierowego sezonu w pierwszej lidze. Nie mogę już doczekać się startu sezonu, tych emocji, pełnej hali OSiR. Z drugiej strony wiem, że nadchodzący sezon będzie dla nas trudny, głównie z powodu niepewności. Będziemy absolutnymi nowicjuszami w tym towarzystwie i praktycznie wszystko będzie dla nas nowe.
* Gdy Padwa Zamość zajęła drugie miejsce w drugiej lidze, niemal od razu pojawiły się plotki, że może pojawić się szansa na awans.
– Takie głosy do mnie docierały. Na początku czerwca pojawiła się w mediach informacja o tym, że zwycięzca naszej grupy, AZS UJK Kielce nie skorzysta z prawa awansu. Wobec tego to była tylko kwestia czasu aż Związek Piłki Ręcznej w Polsce oficjalnie zwróci się do nas z propozycją awansu. * Kiedy to nastąpiło? - W pierwszej połowie czerwca.
* Działacze ze związkowej centrali długo namawiali?
– Nie w tym rzecz, że namawiali czy nie. Poradzili nam, abyśmy gruntownie przemyśleli swoją decyzję. Nikt nie obiecywał nam złotych gór. Przecież ten kto działa w sporcie ten wie, że pierwsza liga to w pierwszej kolejności duże wymagania finansowe. Wyjazdy są dłuższe, koszty utrzymania drużyny rosną, do tego organizacja spotkań i działania marketingowe – to wszystko składa się na budżet, który trzeba udźwignąć. No i trzeba reprezentować odpowiedni poziom sportowy. W końcu, po kilku dniach intensywnych rozważań i konsultacji zdecydowaliśmy się na przyjęcie awansu.
* Z kim konsultował Pan tę decyzję?
– Posiadanie drużyny na zapleczu PGNIG Superligi to są koszty, ale przede wszystkim prestiż dla miasta i regionu. W związku z tym zwróciłem się o poradę do Andrzeja Wnuka prezydenta Zamościa. Włodarz miasta jest osobą czującą sport i zdającą sobie sprawę z tego, że promocja miasta w taki właśnie sposób jest efektywna i stosunkowo niedroga. Zadeklarował nam swoją pomoc w udźwignięciu tego wyzwania. Oczywiście to nie jest tak, że z rękami w kieszeni czekamy aż pieniądze spadną nam z nieba. Zachęcamy do współpracy firmy i instytucje, wskazujemy zalety sponsoringu sportowego i tkwiący w naszym klubie potencjał, który można spożytkować na korporacyjne potrzeby. Spotykamy się z reguły z pozytywnym odbiorem, choć trzeba zdawać sobie sprawę, że przedsiębiorcy od razu otwierają swoje portfele gdy stajemy w progu. Zdobycie ich zaufania to długi proces. Liczymy też na przyjaciół, którzy współpracują z nami od dawna.
* Jak wyglądają sprawy związane ze skompletowaniem kadry?
– Kibiców oczekujących na konkretne nazwiska chciałbym prosić jeszcze o chwilę cierpliwości. Jesteśmy już po słowie z kilkoma zawodnikami, ale konkrety chcemy ogłosić gdy dopniemy wszystkie sprawy proceduralne związane ze zmianą klubu. Nasze podejście do budowania drużyny nie zmienia się. Kręgosłupem naszej drużyny są wychowankowie i to jest nasza największa siła. Nowe nazwiska, owszem, muszą się pojawić. Najważniejsze aby nasi gracze prezentowali odpowiednią jakość sportową. Nie chcemy przecież, aby przygoda z pierwszą ligą zakończyła się po jednym sezonie. Nie po to budowaliśmy przez kilka lat ten projekt, żeby teraz ponieść spektakularną porażkę.
* Jak ocenia Pan podział grup pierwszej ligi?
– Trafiliśmy do bardzo mocnej grupy C gdzie występują ekipy z Tarnowa i Białej Podlaskiej, czyli mistrz i wicemistrz pierwszej ligi w poprzednim sezonie. Poza tym mamy bardzo silną reprezentację z województwa mazowieckiego ze spadkowiczem z PGNIG Superligi, KPR Legionowo na czele. Jedno jest pewne, na kibice w Zamościu będą mogli obejrzeć w akcji naprawdę dobre drużyny.
* Dobrze, że wspomniał Pan o kibicach, bo pod tym względem już w poprzednim sezonie prezentowaliśmy pierwszoligowy poziom.
– To prawda, o niesamowitej atmosferze w naszej hali powiedziano i napisano już bardzo dużo. Bardzo liczymy, że moda na piłkę ręczną, jaką udało się nam rozpocząć w Zamościu, będzie nadal pięknie się nam rozwijała. Wsparcie naszych fanów bardzo się nam przyda, nie tylko gdy idzie dobrze, ale też w gorszych momentach. Wierzę, że tych drugich chwil będzie zdecydowanie mniej.
Rozmawiał Piotr Orzechowski.
Napisz komentarz
Komentarze