Choć ceny paliwa na świecie spadają, to jednak Orląt Łuków najwyraźniej i tak nie stać na jego kilka litrów. Nic zatem dziwnego, że gdy tylko sędziowie zobaczyli, że murawa mocno przypomina łąkę, wcale nie mieli ochoty na dopuszczenie do meczu.
– Spotkanie odbyło się wyłącznie za naszą zgodą i taki zapis pojawił się w protokole. Skoro jechaliśmy już tyle kilometrów, to szkoda było zaliczać pusty przebieg. Tym bardziej, że do Łukowa dotarło też wielu naszych kibiców. Jak ktoś umie grać w piłkę, to ma sobie poradzić nawet z trawą ponad kostki, bo taka niemal była – powiedział nam II trener Hetmana Krzysztof Krupa. W porównaniu do inauguracji z Rykami na ławce usiadł Paweł Myśliwiecki, a w środku pola pojawił się Michał Skiba.
Hetman zaczął nerwowo, akcje były rwane i kończyły się na przedpolu beniaminka. Gdy już w 10 min Mateusz Olszak znalazł się w dogodnej sytuacji, to huknął w poprzeczkę. Orlęta po raz pierwszy zaatakowały w 18 min, od razu obejmując prowadzenie. Dawid Daszkiewicz dał przepchnąć się Mateuszowi Ebertowi i napastnik gospodarzy w sytuacji sam na sam wypalił pod poprzeczkę. Utrata bramki podziałała na Hetmana mobilizująco. W 26 min Dawid Skoczylas dośrodkował do Olszaka, a ten przyjął sobie piłkę na pierś, po czym huknął z woleja do siatki. Skoczylas asystował tez przy kolejnym trafieniu, gdy pasówką w kierunku dalszego słupka wykończył akcję Kamil Oziemczuk. Oziem przed przerwą trafił raz jeszcze, wykorzystując dogranie z wolnego Rafała Kycki i kolejne kluczowe podanie Skoczylasa.
Orlęta Łuków – Hetman Zamość 1:4 (1:3)
Bramki: Ebert 17 – Olszak 26, Oziemczuk 39, 45, Skoczylas 67
Hetman: Kowalczyk – Kanarek, Dudek, Żmuda, Daszkiewicz (68 Pupeć) – Turczyn (60 Myśliwiecki), Kycko (85 Markowski), Skiba (78 Mazurek), Skoczylas (68 Solecki) – Oziemczuk, Olszak
Sędziował: Michał Mikulski (Lublin).
Więcej o meczu przeczytasz w wydaniu papierowym i e-wydaniu.
Napisz komentarz
Komentarze